- Nie możemy być zadowoleni z początku spotkania. Musimy sobie pewne sprawy wyjaśnić i przeanalizować, bo zaczęliśmy fatalnie, jakbyśmy mogli sobie nie wiadomo na co pozwolić. W bardzo prosty sposób straciliśmy gola. O to jesteśmy na siebie źli. Druga bramka dla Warty też nam chluby nie przynosi - wyliczył na konferencji prasowej Jarosław Skrobacz.
Po przerwie można było odnieść wrażenie, że lepiej mecz kontrolują poznaniacy, mimo to opiekunowi Ruchu właśnie ona podobała się bardziej. -Zagraliśmy wtedy lepiej. Z przebiegu spotkania myślę, że remis jest sprawiedliwy. Goniliśmy wynik, więc gospodarze na pewno czują spory niedosyt. Gdy się dwa razy prowadzi i ostatecznie nie wygrywa, musi być żal. My natomiast dostaliśmy nagrodę za walkę do końca. Wiele drużyn nie lubi grać w Grodzisku, tym bardziej dziękuję mojemu zespołowi za zaangażowanie, a kibicom za liczne przybycie i doping - dodał.
Dawid Szulczek miał podobne spostrzeżenia. - Czujemy niedosyt, bo dwa razy prowadziliśmy i to grając u siebie. Bierzemy też jednak pod uwagę zdarzenia z pierwszej połowy, gdy cały czas musieliśmy korygować ustawienie. Szkoda, że w końcówce nie byliśmy w stanie mocniej odepchnąć ruchu z naszego pola karnego. Straciliśmy podobnego gola jak w spotkaniu z Rakowem Częstochowa. Z przebiegu meczu remis jest chyba jednak sprawiedliwy - ocenił.
Warta okupiła jedno "oczko" ogromnymi stratami, za jakie można uznać kontuzje Dawida Szymonowicza i Adriana Lisa. - Szymonowicz ma poszytą całą twarz - nos, usta, dziąsła. Przez najbliższy miesiąc, dwa raczej nie będzie mógł grać. Jeśli chodzi o Lisa, to musimy sprawdzić, czy nie doszło do urazu kolana. Trzeba poczekać na diagnozę - przekazał.
ZOBACZ WIDEO: Nowa wersja Roberta Lewandowskiego? "Czekamy na eksplozję formy"