Raków Częstochowa coraz bliżej wielkiego wyczynu. Inni pokazali, że można to zrobić

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: radość Władysława Koczerhina po zdobytej bramce
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: radość Władysława Koczerhina po zdobytej bramce

Tylko 4 wolne miejsca przewidziano w Lidze Mistrzów dla drużyn z eliminacji w ścieżce mistrzowskiej. W gronie 34 chętnych jest Raków Częstochowa, a historia pokazuje, że awans do fazy grupowej nie jest misją niemożliwą.

W tym artykule dowiesz się o:

Mistrz Polski przystąpił do gry drogą, która obejmuje większą stawkę, jednak teoretycznie jest łatwiejsza, bowiem nie ma w niej klubów z najsilniejszych europejskich lig (te rywalizują w ścieżce niemistrzowskiej).

Zespół Dawida Szwargi nie miał przywileju rozstawienia i poza I rundą, w której uporał się z Florą Tallin, później nie uchodził już za faworyta.

Wyrzucając za burtę Karabach Agdam, Raków sprawił niespodziankę i podobnie należałoby rozpatrywać jego ewentualny awans w dwumeczu z Arisem Limassol (w pierwszej potyczce w Częstochowie zwyciężył 2:1).

Pójść śladem innych

Zadanie jest bardzo trudne, ale w przeszłości już kilka drużyn udowodniło, że można je wykonać.

W 2018 i 2019 roku przez całe eliminacje skutecznie przedarła się Crvena Zvezda Belgrad, która wygrała cztery dwumecze i zameldowała się w fazie grupowej. W 2020 roku w ślady Serbów poszli natomiast Węgrzy z Ferencvarosi TC, zaś kolejny rok później zrobili to piłkarze Sheriffa Tyraspol i Malmoe FF.

Zatem w ciągu kilku lat aż pięciokrotnie zdarzyło się, że do zasadniczej części rozgrywek wchodziły zespoły, które startowały od I rundy.

Ogromne profity

Jest się o co bić, bowiem awans do fazy grupowej gwarantuje premię w wysokości 15,64 mln euro, co przy obecnym kursie daje ponad 69,5 mln zł.

Rewanżowy mecz III rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów Aris Limassol - Raków Częstochowa odbędzie się we wtorek o godz. 19.00. Transmisja w TVP Sport. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Sensacyjny transfer Zielińskiego? Dziennikarze wskazali możliwy powód

Źródło artykułu: WP SportoweFakty