Dawid Kownacki od najmłodszych lat skupiał na sobie uwagę piłkarskiego środowiska. W reprezentacyjnym debiucie (U-15) z Niemcami ustrzelił hat-trick, czym wzbudził zainteresowanie m.in. Bayernu Monachium.
Niedługo później zdobył swoją pierwszą bramkę w PKO Ekstraklasie, a jako 20-latek za 4 mln euro odszedł z Lecha Poznań do Sampdorii. Dziś taka kwota nie robi wrażenia, ale w 2017 roku był to jeden z najwyższych transferów w historii polskiej ligi.
Gdy wyjeżdżał z Polski wielu było przekonanych, że poradzi sobie w mocniejszych ligach, ale weryfikacja była bolesna. Doszło nawet do tego, że wiosną 2022 roku wrócił do Lecha. Ten krok wstecz pozwolił mu zrobić skok do przodu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców
Po powrocie do Niemiec udowodnił, że nie można nazywać go jeszcze niespełnionym albo wręcz zmarnowanym talentem. Dla Fortuny Duesseldorf zdobył 16 bramek, a przy 10 asystował. Niemieccy dziennikarze nie dowierzali własnym oczom.
- Potwierdza, że jest naprawdę dobrym zawodnikiem. To świetny napastnik, jeśli dobrze czuje się w swoim otoczeniu, a to był problem przez długi czas - mówił nam wtedy Gianni Costa z "Rheinische Post" (więcej TUTAJ).
Z dobrą grą przyszły oferty z Bundesligi. Wybrał tę z Werderu Brema. To skok na głęboką wodę, bo o miejsce w ataku rywalizuje m.in. z Niclasem Fuellkrugiem, królem strzelców poprzedniego sezonu Bundesligi. W czasie przygotowań do sezonu 7-krotny reprezentant Polski zaimponował. W sparingach zdobył 5 bramek, a "Sport Bild" wybrał go największym wygranym lata w Bremie.
- Zrobił naprawdę solidne wrażenie w Bremie w pierwszych tygodniach. Zdobywał bramki w meczach towarzyskich i pokazał, że jest w stanie pomóc drużynie - mówi WP SportoweFakty Daniel Cottaeus z portalu deichstube.de.
Sezon zaczął jednak na ławce rezerwowych. W ubiegłotygodniowym meczu Pucharu Niemiec z Viktorią Koeln (2:3) nie pojawił się na boisku. Być może wpływ na to miało złamanie nosa, po którym musiał przyzwyczaić się do gry w ochronnej masce.
- Trener Werner prawdopodobnie będzie wciąż grał z Fuellkrugiem i Duckschem w wyjściowym składzie. Ale Kownacki jest blisko nich. Po meczu z Viktorią wielu kibiców Werderu było zaskoczonych, że Kownacki nie dostał szansy na grę - twierdzi Cottaeus.
Kownacki wraca na boiska Bundesligi po trzech latach przerwy. Grał już w niej w sezonach 2018/19 i 2019/20. Wtedy furory nie zrobił. Jego bilans w niemieckiej ekstraklasie to 4 gole w 30 meczach.
- Myślę, że Dawid pokaże, iż potrafi odnaleźć się w Bundeslidze. Zna kraj i ligę od lat. Teraz ma klub w Bremie, który da mu czas oraz szansę. Tego potrzebuje. Trener Ole Werner często powtarzał, jak inteligentnym zawodnikiem jest - mówi Cottaeus.
Już w piątek (18 sierpnia) Werder Brema zainauguruje nowy sezon Bundesligi. Nie będzie łatwo, ponieważ drużyna trenera Wernera podejmie broniący mistrzostwa Bayern. Historia rywalizacji z monachijczykami wygląda koszmarnie dla bremeńczyków.
- Werder czeka na ligowe zwycięstwo z Bayernem od 15 lat - dokładnie 27 meczów. Zdecydowanie nie jest faworytem. Może chodzić jedynie o uniknięcie przykrej porażki. Celem Werderu na ten sezon jest ponowne utrzymanie się w lidze. Wszystko ponad to będzie dodatkiem - podsumowuje Cottaeus.
Piątkowe spotkanie Werderu Brema z Bayernem Monachium rozpocznie się o godzinie 20:30. Relacja tekstowa na żywo z tego starcia będzie dostępna na portalu WP SportoweFakty.
Mateusz Byczkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz też:
To nie miało prawa się stać. Kompromitacja Lecha Poznań