Usprawiedliwia piłkarzy Rakowa. "Cierpieli w sposób kontrolowany"

Getty Images / Grzegorz Wajda / Andrzej Lange/PAP / Na zdjęciu: piłkarze Rakowa / Dariusz Dziekanowski
Getty Images / Grzegorz Wajda / Andrzej Lange/PAP / Na zdjęciu: piłkarze Rakowa / Dariusz Dziekanowski

Raków Częstochowa pokonał Aris Limassol 1:0 i awansował do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Nie obyło się jednak bez problemów. W obronie polskiego klubu stanął Dariusz Dziekanowski, felietonista Przeglądu Sportowego.

We wtorek Raków Częstochowa wywalczył awans do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Mistrz Polski wygrał z Arisem Limassol 1:0, jednak nie był to perfekcyjny mecz w ich wykonaniu.

W pierwszej połowie Raków miał dużo szczęścia. Aris mocno naciskał, stwarzał sytuacje bramkowe. Po jednej z nich Mariusz Stępiński trafił w słupek. Ponadto drużyna z Polski grała niechlujnie, popełniała błędy i stopniowo była spychana pod własne pole karne.

Po spotkaniu nie brakowało komentarzy, że Raków cierpiał na boisku. Z takimi opiniami nie do końca zgadza się Dariusz Dziekanowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców

"Owszem, chwilami było gorąco, jeśli chodzi o losy dwumeczu, bo podopieczni Dawida Szwargi mieli momenty kryzysu głównie za sprawą ekstremalnej temperatury, ale nie odniosłem wrażenia, że ten awans został wymęczony, wyszarpany" - pisał felietonista Przeglądu Sportowego.

"Raków cierpiał, ale w sposób kontrolowany. Tak, Aris Limassol był częściej w posiadaniu piłki, spędził z nią dużo czasu na połowie Rakowa, ale na pewno nie była to ze strony polskiej drużyny "obrona Częstochowy" - dodawał.

Były zawodnik dostrzega również plusy w postawie Rakowa. Dziekanowski zwraca również uwagę na to, że gra częstochowian była w pewien sposób podyktowana wynikiem z pierwszego meczu.

"Kiedy patrzyłem, jak mistrzowie Polski rozbijają ataki gospodarzy, to w tych interwencjach widziałem spokój, pewność siebie, wzajemne zaufanie. Nie było poczucia panicznej, desperackiej obrony. Pewnie mecz byłby spokojniejszy, gdyby w Częstochowie Raków wygrał 3:0. Wtedy na Cypr leciałby pewny swego, a nogi piłkarzy byłyby znacznie lżejsze przez całe spotkanie" - kontynuował.

Przypomnijmy, że w następnej rundzie Raków zmierzy się z FC Kopenhagą. Do pierwszego meczu dojdzie we wtorek 22 sierpnia na stadionie w Sosnowcu. Natomiast rewanż odbędzie się tydzień później na terenie rywala. W przypadku niepowodzenia, mistrz Polski zagra w fazie grupowej Ligi Europy.

Zobacz także:
Boniek jednym słowem skomentował blamaż Lecha
Skandal w meczu Legii Warszawa

Źródło artykułu: WP SportoweFakty