Włoskie media piszą o Szczęsnym

PAP/EPA / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
PAP/EPA / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

Juventus FC na inaugurację rozgrywek Serie A wygrał z Udinese Calco 3:0. Spora w tym zasługa Wojciecha Szczęsnego, którego chwalą włoskie media. Arkadiusz Milik grał zbyt krótko.

To była świetna inauguracja w wykonaniu Juventusu FC. W pierwszym meczu sezonu zespół z Turynu rozbił na wyjeździe Udinese Calcio 3:0. Wszystkie gole padły przed przerwą. Do siatki rywali trafiali Federico Chiesa, Dusan Vlahović i Adrien Rabiot. Był to pokaz siły Juventusu. Gracze drużyny z Udine mieli niewiele do powiedzenia.

Mało pracy w tym spotkaniu miał Wojciech Szczęsny. Reprezentant Polski rozegrał całe spotkanie i zachował czyste konto. Trzeba jednak dodać, że gospodarze rzadko zagrażali jego bramce. Szczęsny wykazał się jednak w 83. minucie, gdy świetnymi interwencjami uratował zespół od straty gola.

Włoskie media pozytywnie oceniły jego grę. Oceny, jaki otrzymał to 6,5-7 w dziesięciostopniowej skali, gdzie "1" to występ poniżej krytyki, a "10" to klasa światowa".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców

"Nie był wzywany do cudownych interwencji, z wyjątkiem 83. minuty, kiedy dwukrotnie bronił strzały rywali. Robił to nawet twarzą. Wcześniej zawsze był gotowy" - ocenił portal calciomercato.com, który dał Polakowi "siódemkę".

"W pierwszej połowie miał niewiele pracy. W drugiej zaliczył kilka interwencji, prawie wszystkie przy strzałach z dystansu. W końcówce dwukrotnie cudownie bronił. To nadaje sens jego pracy" - dodaje serwis ilbianconero.com, który Szczęsnego ocenił na 6,5.

W meczu tym zagrał też Arkadiusz Milik, który w 77. minucie zmienił Chiesę. Polak zaliczył jednak zbyt mało minut, by Włosi przyznali mu jakąkolwiek notę. Do tego napastnik niczym szczególnym się nie wyróżnił.

Noty Wojciecha Szczęsnego:

SkyEurosportcalciomercato.comcorriere.itilbianconero.com
Wojciech Szczęsny 6,5 7 7 7 6,5

Czytaj także:
Czy Lewandowski się kończy?
To zaboli. Tak Lewandowskiego jeszcze nikt nie nazwał

Źródło artykułu: WP SportoweFakty