W wywiadzie z Mateuszem Święcickim (Eleven Sports/Meczyki.pl) kapitan polskiej reprezentacji poruszył wiele wątków. Potwierdził kilka kwestii, które widać było z boku od dłuższego czasu. Klimat wokół PZPN nawiązuje do wesoło-zakrapianych lat ubiegłych. Jak za czasów Zbigniewa Bońka panowały wysokie standardy wizerunkowe, tak teraz mamy do czynienia z wiejską potańcówką.
Federacja robi z naszej piłki pośmiewisko - ochroniarzem zawodnika zostaje człowiek z zarzutami, na pokładzie samolotu leci osoba skazana za korupcję, dookoła panuje weselny klimat, a pytany o to wszystko prezes Cezary Kulesza ciągle zasłania się niewiedzą. Do tego nowy dyrektor ds. komunikacji Tomasz Kozłowski marginalizuje słowny lincz Lewandowskiego zdaniem, że "była to ciekawa rozmowa". Ręce opadają.
Może być chaos
Lewandowski ewidentnie chciał się wyspowiadać i oczyścić z toksyn. Powiedział o PZPN-ie, ale też o sytuacji na boisku, którą od dłuższego czasu widzimy gołym okiem.
W momentach problemowych, czytaj: porażkach, boiskowych kryzysach, presji - większość zawodników drużyny odwraca wzrok w stronę kapitana kadry licząc, że coś wykombinuje.
To chowanie się za Lewandowskim w ostatnim czasie zrobiło się nieznośne. Mecze w eliminacjach Euro 2024 z Czechami (1:3) i Mołdawią (2:3) obnażyły u naszych graczy całą mentalną paletę. Lewandowski głośno wytknął swoim kolegom brak osobowości, zauważył, że nikt nie próbuje wziąć na siebie odpowiedzialności na murawie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gest Messiego! Ma klasę
Nie można się z tym nie zgodzić. Pytanie, czy takie słowa wypowiedziane publicznie przyniosą pożądany efekt. Czy nie okaże się, że na najbliższym zgrupowaniu utworzą się dwie frakcje: Lewandowski i pozostali.
Podczas nieoficjalnej rozmowy z piłkarzem, który w reprezentacji gra od ponad dekady, zapytałem, jak taka wypowiedź może wpłynąć na zespół. Wskazał na "większy chaos" niż pozytywny wstrząs. Wydaje się, że "Lewy" mógł zamknąć drużynę w sali i to wszystko powiedzieć bez obecności kamer, w twarz. Był to jednak głębszy plan, który piłkarz ustalił z Fernando Santosem.
Przed głośnym wywiadem i konferencją prasową Santosa, selekcjoner odwiedził napastnika w Barcelonie. Efekty rozmów widać było po czynach. Do kadry wróciły charaktery, czyli Kamil Grosicki i Grzegorz Krychowiak. Gdyby Kamil Glik był w rytmie meczowym i on znalazłby się na liście powołanych.
Następnie Santos, jak nigdy dotąd, bardzo ostro wypowiadał się na temat drużyny podczas spotkania z mediami. Zrobił tą wypowiedzią podwaliny pod wywiad Lewandowskiego.
- Możemy przegrać mecz, ale musimy zostawić na boisku serce - mówił Santos. - Nie podobało mi się podejście drużyny: załamywanie się, brak pasji, poświęcenia. Grałem przeciwko Polsce wiele razy i zapamiętałem jedno: zawodnicy zawsze dawali z siebie maksimum. Po meczu z Mołdawią chciałem się ukryć, czułem wstyd - powiedział portugalski szkoleniowiec.
Później przemówił Robert Lewandowski i wszystko zaczęło do siebie pasować.
Młodzi się postawią?
W wywiadzie dla Eleven Sports dowiedzieliśmy się, że w temacie premii za występ na mistrzostwach świata 2022 nikt z kadry nie mówi prawdy. Opinie i stanowiska rozjechały się każdemu, kto zabierał w tej sprawie głos, a zaraz minie rok od turnieju w Katarze.
Lewandowski zarzuca kłamstwo Łukaszowi Skorupskiemu, a sam przecież już dwukrotnie mówił co innego - w wywiadzie dla Onetu po mundialu oraz w oświadczeniu przed meczem z Czechami w Pradze (marzec).
Z osób, które do tej pory wypowiadały się w tej sprawie publicznie, każdy stara się przedstawić własną wersję, korzystniejszą dla siebie. Jak słyszę, Skorupski obstaje przy swoim stanowisku i jest niepocieszony słowami Lewandowskiego. Tyle że bramkarza na zgrupowaniu nie zobaczymy, bo... jest kontuzjowany.
Zastanawiam się, czy na tym zgrupowaniu dojdzie do męskiej i merytorycznej dyskusji. Czy któryś z młodszych stażem graczy będzie miał odwagę przedstawić Lewandowskiemu swoje, odmienne zdanie. Być może o to chodziło Lewandowskiemu - żeby drużyną wstrząsnąć, ale ją także wkurzyć.
Kapitan kadry zagrał "va banque", ale wiedział, co robi - specjalnie zrobił to przed najważniejszym meczem eliminacji z Albanią, po kompromitacji z Mołdawią (2:3), w momencie, gdy drużyna doszła do ściany. Specjalnie wszedł kolegom na ambicję, a jeszcze podbijając bębenek - mocno zaakcentował myśl o zakończeniu reprezentacyjnej kariery.
Obowiązkowo trzeba jednak wytknąć kapitanowi, że pokazywał palcem na innych: kolegów z zespołu, ludzi z federacji. Lewandowski przejechał się po wszystkich dookoła, zabrakło mu samokrytyki. To jednak temat na oddzielną dyskusję.
Karta walk gotowa
Oby ten wywiad okazał się katharsis dla polskiej kadry, bo jeszcze trochę, a w drużynie będzie można ułożyć kartę walk jak w MMA. Krychowiak versus doktor Jacek Jaroszewski (spór o wspólny biznes), Lewandowski vs Skorupski (kto kłamie, a kto nie?), Lewandowski vs drużyna bez osobowości i tak dalej. Polska reprezentacja dawno nie była tak skonfliktowana i podzielona, ale pora w końcu usiąść, porozmawiać, pogodzić się i pójść w jedną stronę.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Jest decyzja ws dalszej przyszłości lekarza kadry. Chodzi o spór z braćmi Krychowiak
Jacek Góralski tłumaczy zaskakujący transfer. "Pisali, że się zeszmaciłem"