Polacy przegrywają w piekle. To może być koniec tej reprezentacji

Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK  / Na zdjęciu od lewej Grzegorz Krychowiak, Sebastian Szymański i Piotr Zieliński
Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu od lewej Grzegorz Krychowiak, Sebastian Szymański i Piotr Zieliński

Reprezentacja Polski doznała kolejnego upokorzenia w eliminacjach Euro 2024 przegrywając z Albanią 0:2. Nasza kadra robi wszystko, by nie awansować na przyszłoroczne mistrzostwa w Niemczech.

Z Tirany Mateusz Skwierawski

Walka zaczęła się już przed meczem. Na stadionie policja musiała odgrodzić sektor polskich i albańskich kibiców kilkunastometrową przerwą. Leciały krzesełka, butelki, gospodarze chcieli zerwać polską flagę. Nasz hymn został przez tutejszych przeraźliwie wygwizdany, nie dało się usłyszeć słów śpiewanych "a cappella". Gdy mecz tylko się rozpoczął, z trybuny za bramką wystrzelił race. Sędzia przerwał spotkanie, a na murawę wbiegło dwóch strażaków z wiadrami wody, by ugasić dymiącą pirotechnikę. Z wyższego sektora w stronę Wojciecha Szczęsnego poleciał but.

Tak, jak można się było spodziewać - kibice na Air Stadium wrzeszczeli z całych sił, zachowywali się jak podczas meczu piłki klubowej. Gdy Piotr Zieliński wykonywał rzut rożny, obrzucali go zapalniczkami.

Ta wrzawa trwała ponad dwadzieścia minut. I nagle trybuny zamilkły. Sebastian Szymański dośrodkował z rzutu wolnego i po małym zamieszaniu Jakub Kiwior wbił piłkę do bramki Albanii z bliskiej odległości. Była to jedyna jak dotąd akcja Biało-czerwonych w tym spotkaniu.

Po kilkunastu sekundach ponad dwadzieścia tysięcy ludzi znowu wyskoczyło z krzeseł, zapanował jazgot. Sędzia Jose Maria Sanchez przycisnął dłoń do ucha, w którym miał słuchawkę. Jasne było, że chodzi o weryfikację poprzedniej akcji. Okazało się, że Kiwior znajdował się na pozycji spalonej i gol nie został uznany.

Ta sytuacja nie tyle ucieszyła gospodarzy, co wywołała w nich agresję. Kilku mężczyzn w czarnych koszulkach podskoczyło do sektora polskich kibiców, zaczęła się szarpanina. Albańczycy wymachiwali do naszych fanów pięściami i środkowymi palcami. Sytuacja błyskawicznie się odwróciła i gospodarze znowu poczuli się mocni.

To był brzydki mecz, bez wielu szans z obu stron. Ale i tak lepiej prezentowała się drużyna trenera Sylvinho. Uderzenie zza pola karnego Kristjana Asllaniego było ostatnim sygnałem ostrzegawczym dla Biało-czerwonych. Pomocnik Albanii miał dużo miejsca, wziął kilkumetrowy rozbieg, ale skiksował.

Chwilę później nikt już o tym nie pamiętał. To, co zrobił Jasir Asani, będą wspominać w Albanii następne pokolenia. Skrzydłowy świetnie zbiegł z prawej strony boiska do środka i strzałem z prostego podbicia posłał petardę w dalszy róg bramki. Nie była to zwyczajna bramka, a dzieło sztuki. Piłka leciała jak pocisk i wylądowała w okienku polskiej bramki. Można iść o zakład, że w tym czasie Air Stadium był najgłośniejszym miejscem w całym kraju.

Po przerwie drużyna Fernando Santosa zaczęła grać w piłkę. Polacy dłużej się przy niej utrzymywali i wyszło z tego kilka niezłych akcji. Gdyby Jakub Kamiński lepiej trafił w piłkę głową po wrzutce Sebastiana Szymańskiego, mógł być remis. Ale piłkarz Wolfsburga zmarnował okazję. Po kwadransie przewagi Polaków gospodarze doszli do głosu.

Cały czas grali konsekwentnie - na pograniczu faulu, ostro, żywiołowo. Szli jak w ogień na każdą "stykową" piłkę. I wyszarpali kolejnego gola. W polskiej kadrze nastąpiła sekwencja błędów: piłkę stracił Kamil Grosicki, Mateusz Wieteska dał się ograć w polu karnym, a Mirlind Daku z bliska uderzył z całej siły pod porzeczkę.

Fernando Santos przed meczem zwrócił się do mediów, by wszyscy wsparli kadrę, nawet dziennikarze. Nie pomógł nawet znajdujący się przed stadionem pomnik Jana Pawła II. Polska reprezentacja robi do tej pory wszystko, by nie awansować na przyszłoroczne mistrzostwa Europy w Niemczech.

Albania - Polska 2:0 (1:0)

1:0 - Jasir Asani 37'
2:0 - Mirlind Daku 63'

Albania: Thomas Strakosha - Elseid Hysaj, Ardian Ismajli, Berat Djimsiti, Mario Mitaj - Jasir Asani (Arbnor Muja 70), Ylber Ramadani, Kristjan Asllani (Keidi Bare 70), Nedim Bajrami (Klaus Gjasula 80) - Myrto Uzuni (Taulant Sulejmanov 62), Sokol Cikalleshi (Mirlind Daku 62).

Polska: Wojciech Szczęsny - Matty Cash, Tomasz Kędziora, Jan Bednarek (Mateusz Wieteska 34), Jakub Kiwior, Bartosz Bereszyński (Michał Skóraś 70) - Jakub Kamiński (Kamil Grosicki 61), Grzegorz Krychowiak (Karol Linetty 70), Piotr Zieliński, Sebastian Szymański (Karol Świderski 61) - Robert Lewandowski.

Sędzia: Jose Sanchez Martinez (Hiszpania)

Żółte kartki: Cikalleshi, Asllani, Veseli, Daku, Muja - Bereszyński, Kamiński, Bednarek, Krychowiak.

ZOBACZ WIDEO: "Przeszedł mnie dreszcz żenady". Mocne słowa o zachowaniu Polaków w meczu z Wyspami Owczymi

Komentarze (364)
avatar
One Day You May
26.02.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ladnie 
avatar
wakanka
28.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dzień dobry 
avatar
Styl
11.09.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A przez kogo na deskach ? Pan jadczak zwolnił Michniewicza to teraz mamy to co mamy taką jest prawda panie jadczak 
avatar
szarmach
11.09.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Skład węgla i papy. Otworzyć okna i drzwi, przewietrzyć szatnię i postawić na młodych piłkarzy, którzy chcą grać w piłkę. 
avatar
gardener
11.09.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Gołym okiem widać że o składzie na mecz decyduje ktoś z PZPN. Powrót Krychowiaka to na pewno nie był pomysł Santosa