Grzmi ws. Fernando Santosa. "Olał te sugestie"

Getty Images / Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Fernando Santos
Getty Images / Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Fernando Santos

Bardzo dużo emocji wywoływała praca Fernando Santosa w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Teraz do poczynań Portugalczyka za pośrednictwem "Super Expressu" dosadnie odniósł się Michał Listkiewicz.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie tak miało być, nie tak to miało wyglądać. Fernando Santos miał poprowadzić reprezentację Polski do sukcesów, a tymczasem totalnie rozczarował. Biało-Czerwoni pod jego dowództwem spisywali się słabo, natomiast występ na Euro 2024 stał się poważnie zagrożony.

Santos to już drugi Portugalczyk, który w bardzo kiepskich okolicznościach opuścił polską kadrę. Wcześniej stało się tak w przypadku Paulo Sousy.

"Może polski klimat źle służy portugalskim trenerom? Do wspomnianego duetu selekcjonerów dodajmy furiata Sa Pinto w Legii, a nawet ekscentrycznego Feio w Motorze. Dlaczego nad Wisłą i Odrą nie potrafią zachowywać się naturalnie? Albo są nadpobudliwi, albo nabzdyczeni" - pisze Michał Listkiewicz w felietonie dla "Super Expressu".

Kiedy Santos obejmował dowództwo w reprezentacji Polski, dużo spekulowało się na temat jego sztabu. Mówiono, że będzie współpracować z polskimi szkoleniowcami.

Tak się jednak nie stało, a finalnie w prowadzeniu kadry pomagał mu tylko jeden Polak - Grzegorz Mielcarski, który nie miał żadnego doświadczenia trenerskiego.

Generalnie współpracownikami Santosa byli Portugalczycy. Listkiewicz uważa, że kształt byłego już sztabu Biało-Czerwonych nie był właściwy.

"Śpiewałem w chórze nawołującym do narzucenia Santosowi polskich asystentów, jak to było u Beenhakkera za mojej prezesury. Prezes powinien czasami działać w myśl zasady 'gdy wół pierdzi, to obora słucha', czyż nie? Gdyby nie staż u Leo, to Adam Nawałka nie byłby tak wytrawnym selekcjonerem, jakim był. Z niezrozumiałych powodów selekcjoner olał te sugestie i gdy wróci do Portugalii, zostawi spaloną ziemię. Zasługujemy na więcej szacunku niż tylko podpis na wielomilionowej umowie" - podkreślił były szef PZPN-u.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy

Czytaj także:
> Derby na szczycie Serie A. Mediolan wstrzymuje oddech
> Ostrzega ws. Michała Probierza. "Takiej propozycji nie przyjmie"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty