W szeregach wicemistrzów Polski panowała nie najlepsza atmosfera po czwartkowej porażce 0:1 w Lidze Konferencji Europy. Legia Warszawa musiała uznać wyższość AZ Alkmaar, jednak po końcowym gwizdku wydarzenia boiskowe zeszły na dalszy plan.
Ochroniarze utrudniali sprawę zawodnikom i członkom sztabu szkoleniowego "Wojskowych", którzy próbowali przedostać się do klubowego autokaru. Niestety, sytuacja wymknęła się spod kontroli. Przedstawiciele Legii przekonują, że funkcjonariusze zaatakowali między innymi prezesa Dariusza Mioduskiego.
Doszło do tego, że policja zatrzymała dwóch graczy Legii - Josue i Radovana Pankova. Wydarzenia z Holandii wzbudziły ogromne kontrowersje, ale według Macieja Iwańskiego, UEFA może przejść obok całej sprawy obojętnie.
"Wyobraźmy teraz sobie co by się działo, gdyby z jakiegokolwiek powodu to się wydarzyło u nas. Raczej bez złudzeń, że UEFA na to jakoś szczególnie zareaguje. Choć chciałbym się mylić. Szokujące sceny" - napisał dziennikarz na platformie X.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwierzę wpadło na murawę. Podczas meczu!
Stołeczny klub nie kryli oburzenia. Natychmiastową interwencję podjęli zarówno przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Nożnej, jak i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Z kolei później pojawiły się także inne relacje holenderskich mediów, według których dwóch piłkarzy Legii (Josue oraz Pankov) miało wziąć udział w bójce z ochroniarzem, po której ochroniarz miał trafić do szpitala ze złamaną kością w stawie łokciowym i wstrząsem mózgu.
Szybką kontrę do tych informacji wyprowadził dziennikarz "Faktu". "Josue z nikim się nie szarpał, trochę pokrzyczał tylko, ale nie było żadnych rękoczynów z jego strony. Pankov odepchnął agresywnego chłopa, który chwilę poleżał i znów zaczął skakać mu do gardła, więc chyba nie był aż tak połamany..." - napisał w mediach społecznościowych Tomasz Dębek.
Czytaj więcej:
Piłkarze Legii aresztowani. Jest reakcja MSZ
Tak holenderska policja skomentowała areszt piłkarzy