[b]
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Niedawno rozmawiałem z panem o kondycji kadry. Wówczas padły słowa, że rewolucja w reprezentacji jest nieunikniona. Na tę długo nie przyszło nam czekać. Trener Probierz zaskoczył powołaniami. [/b]
Grzegorz Lato, były napastnik reprezentacji Polski i prezes PZPN: Mogę żartobliwie powiedzieć, że więcej się nie będę wypowiadał, bo wszystko co powiem, się spełnia. Potrzebujemy trochę świeżej krwi i taka jest prawda. Niektórzy mówią, że powołania są niesłuszne. Cofnijmy się kilka lat wstecz. Kazimierz Górski wziął 20-letniego Władka Żmudę na mistrzostwa świata i wystawiał go na mecze w pierwszym składzie. Na jego rzecz został wymieniony przecież i tak młody, wówczas 24-letni Bulzacki.
Można wymienić więcej takich przykładów.
Zdecydowanie tak. Trener Górski posiłkował się reprezentacją młodzieżową. W ten sposób do kadry trafił Szymanowski, Musiał, Gorgoń, Ćmikiewicz, ja, a później Szarmach. Cała plejada młodych zawodników wtargnęła do reprezentacji. My ostatnio uczepiliśmy się tych samych nazwisk. Mieliśmy trenera z Portugalii, który miał wyławiać talenty, a siedział u siebie w kraju i narzekał na poziom naszych rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol "stadiony świata" w Polsce. Przyjrzyj się dokładnie
Trener Probierz dopiero zaczyna przygodę z kadrą. To odpowiedni czas na rewolucję?
A kiedy? Za dwa lata? Za trzy? W czasie najbliższego zgrupowania zmierzymy się z Wyspami Owczymi i Mołdawią. Spotkanie kadry sprzyja eksperymentom. To jest dobry termin, a nie okres, w którym dajmy na to będziemy mierzyć się z Anglikami czy Hiszpanami. Dajmy trenerowi Probierzowi trochę czasu.
Rozpatruje pan jakikolwiek inny scenariusz niż dwa zwycięstwa w najbliższych meczach naszej reprezentacji?
Nie. Powinniśmy zdobyć sześć punktów. Niewykluczone, że następnie zagramy o wszystko z Czechami. Jestem z naszą reprezentacją na dobre i na złe. Trzymam kciuki, żeby zawsze wygrywała. Nie będę natomiast okłamywał kibiców i samego siebie i mówił, że jest dobrze. Nie można nazwać naszej sytuacji komfortową.
A gdyby oddzielił pan myślenie przez pryzmat rozsądku od kierowania się sercem?
Rozsądek mówi jedno, a serce mówi co innego. Jeśli wygramy najbliższe trzy spotkania, a układ pozostałych meczów okaże się korzystny, teoretycznie mamy szanse nawet na pierwsze miejsce. Możemy też trafić do barażów, w których nie będzie łatwo. Trudno spekulować, może ziścić się wiele scenariuszy. Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Nie jestem z osób, które będą snuły czarne wizje. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wygrali z Wyspami Owczymi czy z Mołdawią u siebie - niezależnie od zestawienia, w którym przystąpimy do meczu.
Jest zawodnik, którego obecność na liście powołań zaskoczyła pana szczególnie?
Niektórych nie widziałem w grze. Nie oglądam wszystkich meczów polskiej ligi. Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Jak już mówiłem, Kazimierz Górski swego czasu również skorzystał z całej plejady młodych zawodników, do tego dokooptował czterech starszych, a więc Deynę, Kasperczaka, Gadochę i Maszczyka. To zdało egzamin.
Gra w kadrze to spora odpowiedzialność. Nie można nie zauważyć, że różniąca się od występów w klubie.
Okoliczności się zmieniają. Teraz znacznie łatwiej dostać się na turniej finałowy mistrzostw Europy. Przecież biorą w nim udział aż 24 drużyny, podczas gdy kiedyś występowały na przykład cztery, później osiem i szesnaście. Gra w reprezentacji to przede wszystkim wielka odpowiedzialność.
Z pewnością sporym utrudnieniem jest brak Roberta Lewandowskiego.
To nie pierwszy raz, kiedy musimy się uporać z jakąś kontuzją. W przeszłości też tak bywało, że przystępowaliśmy do meczu w osłabieniu, szansę dostawali zmiennicy, a podziwiało się ich z wielką przyjemnością. Tylko, że bez biegania, wzajemnej pomocy i zaangażowania niczego nie wywalczymy. Trzeba gryźć trawę, gra z orzełkiem na piersi do czegoś zobowiązuje.
Lewandowski ma największe sukcesy w Bayernie Monachium i FC Barcelonie, a niestety nie z kadrą narodową. Najwyższy czas, żeby młodzież i obecna reprezentacja nas, starszych posadziła na półkach i doszła do głosu. Niech pokażą, że Polska drużyna jest odbudowana i dadzą radość kibicom oraz zaczną się piąć. Najwyższy czas. Mija 50 lat, to piąta dekada.
Skorzystałby pan z usług dwójki napastników albo wymienił jakiegoś gracza?
Taktykę i skład ustala trener, z czego potem jest rozliczany. Ja nie jestem od tego. Nie bez kozery związek płaci szkoleniowcowi, bo to jego ból głowy. Tak samo pytano mnie o to, co należy zrobić, kiedy trenował nas pewien Portugalczyk. Ja nie brałem 200 tysięcy euro.
Gdyby mi tyle płacono, wiedziałbym, co zrobić. Dajmy kilka szans trenerowi Probierzowi. Prowadził z dobrym skutkiem reprezentację młodzieżową. Przez jego ręce przeszło kilku bardzo zdolnych zawodników. Zobaczymy, jakie będą efekty.
Więc trzeba czasu, by wysnuć pierwsze wnioski?
Oczywiście. Teraz nie ma chłopców do bicia. Wstrzymam się z osądami do chwili rozegrania pierwszego spotkania i każdego kolejnego. Najważniejsza jest wygrana, choć niewątpliwie styl również ma znaczenie. Niemniej nie bez kozery istnieje powiedzenie, że zwycięzców się nie sądzi.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Znamy termin hitu Legia - Lech
- Słodkie zdjęcie Neymara robi furorę