Zapewne niejeden kibic przecierał oczy ze zdumienia, gdy nie znalazł na liście powołanych Jana Bednarka, a zobaczył na przykład Patryka Pedę. Michał Probierz od początku swojej pracy z kadrą nie stosuje półśrodków.
- Trener realizuje swoją wizję i widać, że ma pewien plan na reprezentację. Jego niektóre wybory mnie zaskoczyły, na przykład Tymoteusza Puchacza z Kaiserslautern. Praktycznie nowym zawodnikiem będzie Sebastian Walukiewicz z Empoli FC, który w kadrze zaliczył dotąd raptem trzy mecze. Szansę otrzymał również Patryk Peda, grający w trzecioligowym SPAL Ferrara. Nowe twarze to ponadto Patryk Dziczek, Filip Marchwiński czy Adam Buksa - mówi wielokrotny reprezentant Polski, Dariusz Dziekanowski.
Probierz się sprawdzi?
Bednarek rozegrał dotychczas już 52 mecze w reprezentacji Polski, jednak jak do tej pory wcale nie błyszczał w Championship. - Mam nadzieję, że koncepcja nowego szkoleniowca będzie słuszna. Jeśli chodzi o brak powołania dla Bednarka... To zawodnik, który reprezentował Polskę od wielu lat. Było więcej meczów, w których mieliśmy do niego pretensje niż bardzo dobrych, a to niedopuszczalne. Piłkarz grający na co dzień w lidze niemieckiej czy angielskiej nie może być pewny powołania tylko z tytułu przynależności do danej drużyny - zauważa były delegat UEFA.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol "stadiony świata" w Polsce. Przyjrzyj się dokładnie
- Sam jestem ciekawy, czy pomysły trenera Probierza się sprawdzą. Mam nadzieję, że tak. To on odpowiada za to, żeby reprezentacja wyglądała dobrze już w pierwszym spotkaniu i wygrała w zadowalającym stylu, gdyż zwyczajnie nie ma czasu na eksperymenty. Mimo wszystko trener postawił na pewnie nieoczywiste wybory - dodaje Dziekanowski.
W trakcie nadchodzącego zgrupowania Polacy najpierw zmierzą się na wyjeździe z Wyspami Owczymi (12 października), a trzy dni później podejmą Mołdawię. - Pierwsze pojedynki wszystko zweryfikują. Nowi gracze dostaną szansę, bo na pewno reprezentacja potrzebuje świeżej krwi. Trzeba zbudować kolektyw i mam nadzieję, że trenerowi Probierzowi to się uda. Zaskoczył już na początku, jednak na oceny jeszcze za wcześnie. Piłkarze muszą się obronić dobrą grą, a trener stylem i wynikami - zauważa nasz rozmówca.
Brak Lewandowskiego to duży cios
Michał Probierz nie zdecydował się, by dać szansę Marcinowi Bułce, choć ten błyszczy na francuskich boiskach. Dziekanowski jednak nie przywiązuje do tego większej wagi.
- Często jest tak, że jeden zawodnik rozegra fantastyczne spotkanie przed zgrupowaniem, a my już domagamy się, żeby otrzymał powołanie. Trener musi wziąć pod uwagę przydatność i patrzeć nieco szerzej. Jeżeli chodzi o brak Marcina Bułki, możemy dyskutować, czy jest on lepszy od któregoś z powołanych golkiperów. Z tym, że nie ma to większego sensu, bo miejsca w pierwszym składzie i tak jest pewny Wojciech Szczęsny. Pozostali mieli wcześniej więcej dobrych spotkań i to zaważyło - podkreśla.
Polacy będą musieli sobie radzić bez Roberta Lewandowskiego, który doznał kontuzji w meczu Ligi Mistrzów przeciwko FC Porto. - Brak Roberta na pewno jest dotkliwy, gdyż to wciąż jeden z najlepszych zawodników reprezentacji Polski. Trener musi wymyślić jakieś rozwiązanie, żeby załatać tę lukę. Najważniejsza jest teraźniejszość, a nie to, co będzie za dwa lata, gdy Robert się postarzeje. Musimy wygrać trzy najbliższe mecze. Oczywiście Arkadiusz Milik, Adam Buksa czy Karol Świderski są w stanie zagrać na wysokim poziomie - zapewnia były reprezentant Polski.
- Mam nadzieję, że któryś z tych trzech zawodników strzeli jedną bramkę albo i więcej. Niewykluczone, iż zagramy dwójką z przodu. Oczywiście brak Roberta to dla nich szansa, by się pokazać. W przeszłości notowali już ważne trafienia w kadrze. Jeśli bieżące zgrupowanie będzie miało widocznego bohatera, to jednak wcale nie oznacza, że Robert jest już niepotrzebny. Z konieczności musimy przetestować nowe warianty, ale trudno to rozpatrywać w kategorii plusów, jeśli trener nie może skorzystać z bardzo ważnego piłkarza - podsumował Dariusz Dziekanowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Stanowcze słowa Legii po skandalu
- Nie cierpienie, a cierpliwość Widzewa