Dziennikarz zachwycony piłkarzem Legii

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Josue
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Josue

Josue jest bez wątpienia jednym z najlepszych piłkarzy w PKO Ekstraklasie. Pod wrażeniem Portugalczyka jest Tomasz Ćwiakała, który żałuje, że nie ma w polskiej kadrze zawodnika z takim charakterem.

W tym artykule dowiesz się o:

Krewki Portugalczyk od kilkunastu miesięcy jest kapitanem Legii Warszawa. Nie dlatego, że ktoś przy Łazienkowskiej 3 postradał zmysły. Josue doskonale odnalazł się w stolicy Polski i szybko stał się liderem zespołu. Latem zdecydował się przedłużyć umowę z Legią o kolejne 12 miesięcy.

Kibice Legii nie wyobrażają sobie drużyny bez Josue. Pod wrażeniem jego postawy jest także Tomasz Ćwiąkała, który podkreślił, że Portugalczyk ma doskonały wpływ na Legię Warszawa i to pod wieloma względami. Dziennikarz podał m.in przykład Bartosza Slisza, który zaczął regularnie grać z orzełkiem na piersi.

- Wydaje mi się, że jeśli masz kogoś takiego jak Josue u swojego boku, to on nie będzie pozwalał na przeciętniactwo. I Slisz zdał sobie sprawę, że granie 6/10 może nie wystarczyć. Masz gościa, który w naszej lidze jest totalnym wirtuozem i ma charakter, który cię ciągnie. Żałuję, że w reprezentacji Polski nie ma kogoś o charakterze Josue - powiedział w programie "Nocne Gadki" na meczyki.pl.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!
[b]

[/b]Portugalczyk jest bardzo kontrowersyjną postacią, dlatego albo się go kocha, albo nienawidzi. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę także Ćwiąkała.

- Kibice drużyn przeciwnych będą go nienawidzić, ale gdyby się dowiedzieli, że Josue podpisał z nimi kontrakt, to przyszliby na stadion, żeby bić brawo. To jedna z najłatwiejszych postaci, z którymi można się utożsamiać - dodał.

Josue rozegrał w tym sezonie już 19 meczów, w których strzelił 3 bramki oraz zaliczył asystę.

Zobacz także:
Ekspert wbił szpilkę Probierzowi. Poszło o bramkarzy
Tego zawodnika brakowało mu w kadrze. I to nie Lewandowskiego!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty