Na Wyspach Brytyjskich doszło do załamania pogody. Wszystko przez burzę Babet, która przyniosła nie tylko obfite opady deszczu, ale także bardzo silny wiatr, który przekracza prędkość 100 km/h. Niestety, żywioł pozbawił życia już kilka osób.
Niewiele brakowało, a tragedia spotkałaby znanego piłkarza. Trent Alexander-Arnold dosłownie oszukał śmierć, o czym pisze "The Sun". Piłkarz Liverpoolu w ostatniej chwili zareagował.
25-latek jechał swoim Range Roverem, gdy nagle wiatr wyrwał stojący przy drodze słup podtrzymujący linię wysokiego napięcia. Na szczęście piłkarz "The Reds" widział spadający przedmiot, który waży ponad pół tony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce
Alexander-Arnold w ostatniej chwili wcisnął hamulec i skręcił, uderzający w inny pojazd. Nikomu nic się nie stało. Z kolei reprezentant Anglii niedługo później mógł normalnie wziąć udział w treningu.
- Wiatr był tak silny, że nagle wyrwał słup. To było naprawdę przerażające. To cud, że nikomu nic się nie stało, bo ktoś mógł zginąć. Alexander-Arnold musi czuć się, jakby oszukał śmierć - mówi w "The Sun" świadek zdarzenia.
Gracz Liverpoolu na razie nie skomentował wstrząsającego zdarzenia. Z kolei policja z Chesire potwierdziła, że takie zdarzenie miało miejsce i nikt nie doznał obrażeń.
Dziennikarz rozbawił Guardiolę. Jedna Złota Piłka dla Messiego, druga dla reszty >>
Premier League chce uniknąć incydentów. Zakazuje flag Izraela lub Palestyny >>