543 minut - tyle trwała strzelecka niemoc Erlinga Haalanda w Lidze Mistrzów. Po raz ostatni 23-latek mógł się cieszyć ze zdobytego gola w tych rozgrywkach w kwietniu bieżącego roku (podczas meczu z Bayernem Monachium).
Przełamanie nastąpiło 25 października. Tego dnia Manchester City rywalizował na wyjeździe z Young Boys w meczu trzeciej rundy fazy grupowej Ligi Mistrzów. Duży wkład w końcowy sukces "Obywateli" miał właśnie Erling Haaland.
W 67. minucie spotkania Norweg w końcu mógł cieszyć się z gola w LM. Jego bramka wyprowadziła Manchester City na prowadzenie (2:1). Dodajmy, że gol padł po rzucie karnym. Nie było to jednak ostatnie słowo utalentowanego zawodnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce
Po nieco ponad kwadransie, bo dokładnie w 86. minucie, 23-latek wykorzystał podanie Pedriego i ponownie wpakował piłkę do siatki. Tym samym Haaland ustanowił wynik 3:1 na korzyść swojej drużyny (relacja z tego spotkania dostępna jest pod TYM LINKIEM).
Norweg zdecydowanie lepszymi statystki w tym sezonie może pochwalić się w Premier League. Tam w dziewięciu meczach aż dziewięciokrotnie pokonywał bramkarza rywali. Ponadto zanotował jedną asystę.
Dodajmy, że Haaland w trakcie całej swojej kariery wystąpił w 33 meczach w Lidze Mistrzów, w których zdobył aż 37 goli. Mimo młodego wieku plasuje go to na 20. miejscu wszech czasów.
Zobacz także:
To zrobił po strzelonej bramce
Takiego El Clasico jeszcze nie było