Gdy Michał Probierz ogłosił powołania na październikowe zgrupowanie reprezentacja Polski, na liście nie znalazł się Bartłomiej Wdowik. Uległo to jednak zmianie w momencie, gdy kontuzji doznał Tymoteusz Puchacz.
Jednak nie otrzymał szansy debiutu w żadnym z dwóch spotkań. Mało tego, gdy Biało-Czerwoni rywalizowali z Mołdawią w Warszawie, to obrońca Jagiellonii Białystok oglądał ten mecz z perspektywy trybun, ponieważ zabrakło dla niego miejsca w kadrze meczowej.
- Marzeniem każdego jest gra z orzełkiem na piersi. Jasne, że był pewien niesmak, bo wybierając się na zgrupowanie reprezentacji Polski, chciałem znaleźć się w kadrze meczowej i mieć okazję do gry - wyznał Wdowik w wywiadzie dla serwisu goal.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: akcja-marzenie! Mbappe dostał brawa od kolegi
- Twardo jednak stąpam po ziemi. Chcę robić swoje i mam zamiar dobrą dyspozycją na boisku sprawić, że będę gotowy na kolejne powołanie do kadry - dodał.
Teraz defensor Jagi skupia się na wywalczeniu powołania na listopadowe zgrupowanie. Ma nadzieję, że uda mu się wypracować miejsce na liście selekcjonera Probierza. Szczególnie, że zarówno on, jak i jego klub błyszczą w PKO Ekstraklasie. Ponadto sam Wdowik wyznał, iż wśród kadrowiczów zaaklimatyzował się momentalnie.
- W drużynie każdy jest otwarty. Szybko nawiązałem nić porozumienia z kadrowiczami, co nie jest niczym nadzwyczajnym, bo dzisiaj to jest na porządku dziennym, nie tylko w reprezentacji, ale również w klubach - podkreślił.
W kolejnym miesiącu nasza reprezentacja rozegra ostatni mecz w ramach eliminacji Euro 2024. 17 listopada rywalem Polaków będą Czesi. Z kolei cztery dni później Biało-Czerwoni zmierzą się towarzysko z Łotwą. Niewykluczone, że wówczas dojdzie do pożegnania Grzegorza Krychowiaka z kadrą narodową.
Przeczytaj także:
Dramat VfL Bochum w ostatniej akcji. Dwa najgorsze zespoły dalej bez wygranej