Ojciec Luisa Diaza, kolumbijskiego gwiazdora Liverpoolu, wciąż pozostaje w rękach porywaczy. Mężczyzna, wraz z małżonką, został porwany w ostatnią sobotę przez Armię Wyzwolenia Narodowego Kolumbii, lewicową grupę partyzancką działającą na terenie tego południowoamerykańskiego kraju.
I o ile matka piłkarza odzyskała już wolność, o tyle jego ojciec wciąż znajduje się w rękach porywaczy. Wydarzenia te mocno oddziałują na piłkarza.
- Jeśli będzie czuł się dobrze, to zostanie z nami. Widać jednak po nim, że nie spał zbyt dużo - mówił na ostatniej konferencji prasowej Juergen Klopp.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: te sceny szokują. Zobacz, co piłkarz zrobił sędziemu
Kolumbijczyk póki co pozostaje jednak w Anglii, a w niedzielę zdobył nawet gola na wagę remisu w meczu z Luton. Diaz pojawił się na murawie w 83. minucie zmieniając Ryana Gravenbercha, by na sekundy przed końcem starcia wyrównać wynik na 1:1. W mediach jednak zamiast zwycięskiej bramki pojawia się przede wszystkim obrazek z celebracji gola.
Diaz po wszystkim podwinął meczową koszulkę, pod którą przygotowaną miał drugą z napisem "Libertad para papa" - "Wolność dla taty".
Po spotkaniu natomiast na Instagramie Diaza ukazał się wzruszający apel.
"Nie przemawiam jako piłkarz. Dziś jestem Lucho Diaz, syn Luisa Manuela Diaza. Mój tata, ciężko pracujący człowiek i filar rodziny, teraz jest porwany. Proszę ELN (Armię Wyzwolenia Narodowego Kolumbii) o jak najszybsze uwolnienie mojego ojca. Proszę także stowarzyszenia międzynarodowe o pracę na rzecz tego, aby zagwarantować mu wolność" - napisał zawodnik.
"Z każdą sekundą jesteśmy coraz bardziej zmartwieni. Nie ma słów, które mogłyby opisać okropne uczucia naszej rodziny. Będzie tak, dopóki nie wróci do domu. Błagam o natychmiastowe uwolnienie mojego ojca" - zakończył Diaz, dziękując przy tym wszystkim za okazane mu wsparcie.
Czytaj także:
- Koniec serii Aston Villi
- Ostre słowa Artety. Głos zabrał Arsenal