Na zakończenie kolejki w PKO Ekstraklasie doszło do pojedynku drużyn, które znajdowały się w dolnej połowie tabeli. Przed pierwszym gwizdkiem Daniela Stefańskiego piłkarze Górnika Zabrze mieli o punkt więcej niż Cracovia, która zajmowała najniższe, bezpieczne miejsce w stawce. Niezależnie od problemów beniaminków, kluby chciały w poniedziałek oddalić się od dna tabeli.
W poprzednim tygodniu oba zespoły zwyciężyły w Fortuna Pucharze Polski. Górnik pokonał 2:1 w dogrywce Zagłębie Sosnowiec. Z kolei Cracovia wygrała 1:0 z KGHM Zagłębiem Lubin. Nie było to także atrakcyjne starcie, a Pasy sprawiły sobie nagrodę w końcówce podstawowego czasu za większą chęć do atakowania.
Mało działo się od początku meczu w Zabrzu. Cracovia przeważała w posiadaniu piłki, ale jej rozegrania były równie niegroźne jak nieliczne wypady Górnika. Bramkarze nie musieli pokazywać kunsztu, a drużyny nie wykorzystały między innymi stałych fragmentów gry blisko pól karnych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Pierwsza szansa Górnika na gola była w 16. minucie. Sebastian Musiolik mógł pokonać swojego imiennika - Madejskiego w bramce Cracovii. Nie udało się to, choć pozycja wydawała się dogodna. Odważne wyjście na przedpole gracza Cracovii okazało się dobrym rozwiązaniem. Niewiele później była również zablokowana próba zza pola karnego Adriana Kapralika.
W 35. minucie Karol Knap postanowił uraczyć się łykiem wody przed wprowadzeniem piłki do gry z autu. To było dobre podsumowanie pierwszej połowy spotkania. Kompletnie nikomu się nigdzie nie spieszyło. Delikatnie poderwał się w doliczonym czasie Górnik, ale dwa niezłe uderzenia to było za mało na pozytywną recenzję.
Po przerwie Górnik kontynuował natarcie. W 48. minucie Adrian Kapralik główkował niecelnie po dośrodkowaniu Borisa Sekulicia. Obrońca sprytnie poradził sobie z przeciwnikiem na prawej stronie boiska, ale następnie gospodarzom zabrakło wykończenia ataku. Podobnie jak po chwili po uderzeniu Daisuke Yokoty w zasięgu rąk Sebastiana Madejskiego.
Nie minęła godzina spotkania i trenerzy obu zespołów poszukali rozwiązań na ławkach rezerwowych. Na przykład Jacek Zieliński wymienił obu napastników i zdecydował się na jednoczesne wprowadzenie Patryka Makucha oraz Benjamina Kallmana. Wielkiego przebudzenia ofensywy Cracovii nie było jednak widać. Pasy pokazały, że potrafią oddać celny strzał, ale dopiero po zmianie wyniku.
Decydujące uderzenie na 1:0 dla Górnika było w 82. minucie. Paweł Olkowski pokonał bramkarza przeciwnika w drugim meczu z rzędu. Tym razem oderwał się od zagubionych obrońców z Cracovii i pokonał Sebastiana Madejskiego strzałem z bliska. Piłka dotarła do niego po sprytnie przepuszczonym dośrodkowaniu Damiana Rasaka. W ten sposób Górnik zapewnił sobie całkiem zasłużony komplet punktów.
Górnik Zabrze - Cracovia 1:0 (0:0)
1:0 - Paweł Olkowski 82'
Składy:
Górnik: Daniel Bielica - Boris Sekulić, Kryspin Szcześniak, Robert Janicki, Michal Siplak - Damian Rasak - Daisuke Yokota (85' Robert Dadok), Adrian Kapralik (76' Paweł Olkowski), Szymon Czyż, Kamil Lukoszek (46' Dani Pacheco) - Sebastian Musiolik
Cracovia: Sebastian Madejski - Virgil Ghita, Arttu Hoskonen, Andreas Skovgaard - Otar Kakabadze, Karol Knap (67' Cornel Rapa), Takuto Oshima, Mateusz Bochnak (56' Patryk Makuch) - Michał Rakoczy (67' Jani Atanasov), Jakub Myszor - Kacper Śmiglewski (56' Benjamin Kallman)
Żółte kartki: Kapralik, Musiolik, Sekulić (Górnik) oraz Rakoczy, Knap, Skovgaard (Cracovia)
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 9409
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"