Mimo że trwa przerwa reprezentacyjna, to na sobotę (18 listopada) zaplanowano spotkanie PKO Ekstraklasy. Ligowe zaległości z 12. kolejki odrobili Widzew Łódź i Ruch Chorzów z uwagi na to, że ich zawodnicy nie zostali powołani do kadr narodowych.
Faworytem tej rywalizacji byli gospodarze, bo przed tym spotkaniem mieli na swoim koncie 16 punktów. Z kolei będący w strefie spadkowej Ruch uzbierał jedynie 9 "oczek".
Jednak mecz lepiej rozpoczęli goście, bo już w 16. minucie na prowadzenie wyprowadził ich Mateusz Bartolewski. I w pierwszej połowie Widzew nie znalazł odpowiedzi na trafienie beniaminka.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
Zmieniło się to tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony rywalizacji w Łodzi. Będący na prawej stronie Fabio Nunes otrzymał piłkę i ruszył w kierunku bramki. Obrońcy mocno go zlekceważyli, a ten będąc na skraju pola karnego miał miejsce na strzał i zdecydował się na uderzenie.
Lecącą piłkę w kierunku bramki zlekceważył golkiper Ruchu Krzysztof Kamiński. Ostatecznie nie zdołał interweniować, przez co Widzew doprowadził do wyrównania dwie minuty po przerwie.
Trzy minuty później Ruch grał w osłabieniu, bo czerwoną kartkę obejrzał Szymon Szymański. Później to samo spotkało Konrada Kasolika. Grający w dziewiątkę beniaminek bronił remisu, ale tuż przed doliczonym czasem gry gola na wagę triumfu dla Widzewa zdobył Jordi Sanchez.
Zwycięstwo gospodarzy sprawiło, że zanotowali awans na 9. miejsce w tabeli. Z kolei Ruch jest przedostatni i wyprzedza ŁKS Łódź tylko o punkt.
Przeczytaj także:
Chorwacja coraz mniej zagrożona barażami o Euro 2024