Trwało to dość długo, ale Bartosz Salamon w końcu doczekał się odpowiedzi z UEFA.
"Po tym jak w moim organizmie wykryto zakazaną substancję (diuretyk), zostałem podejrzany o doping" - napisał na Instagramie zawodnik Lecha Poznań.
32-latek cały czas powtarzał, że jeżeli coś niedozwolonego (w tym przypadku wspomniany diuretyk) mogło znaleźć się w jego organizmie, to stało się to zupełnie nieświadomie. I finalnie udało mu się tego dowieźć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: latający Manuel Neuer. To robi wrażenie!
"Chciałem udowodnić mojej Rodzinie, Klubowi i wszystkim Kibicom, że nie zażyłem celowo żadnej zabronionej substancji" - napisał dalej.
- Dla zawodnika to bardzo korzystne rozstrzygnięcie - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty szef Polskiej Agencji Antydopingowej Michał Rynkowski. Salamon otrzymał bowiem karę ośmiu miesięcy dyskwalifikacji, a groziło mu nawet kilka lat.
To był wstrząs
Defensor w kwietniu otrzymał pozytywny wynik testu antydopingowego po jednym z meczów Kolejorza w Lidze Konferencji Europy. W jego organizmie wykryty został chlortalidon. To był szok, ale Salamon nie dał za wygraną. Zdołał przed UEFA udowodnić, że przyjął go nieświadomie. Pomogło w tym m.in. badanie włosów zawodnika.
"Cieszę się, że zostało to oficjalnie potwierdzone i mogę to zakomunikować. Dziękuję wszystkim za wsparcie, jakie okazaliście mi przez te długie miesiące. Do zobaczenia na stadionach!" - zakończył swój wpis zawodnik "Kolejorza".
Salamonowi na poczet kary zaliczono okres wcześniejszego zawieszenia. Oznacza to, że będzie mógł wrócić do gry już 13 grudnia 2023 roku. Wcześniej będzie brał udział w treningach Lecha Poznań.
Wszystko to oznacza, że być może jeszcze w tym roku zobaczymy Salamona w akcji. Lech zakończy rundę 16 grudnia meczem z Radomiakiem Radom, a zawodnik będzie już do dyspozycji trenera Johna van den Broma.
Zobacz także:
Apel Adama Nawałki. "Nie możemy tego zmarnować"
Jakub Moder może się szykować. Słowa trenera nie pozostawiają wątpliwości