Niesamowite sceny w meczu polskiej ligi. Patrz, co się stało w setnej (!!!) minucie

Twitter / Polsat Sport / gol Angela Baena w 100. minucie
Twitter / Polsat Sport / gol Angela Baena w 100. minucie

W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry piłka powędrowała w pole karne GKS-u Katowice. Do niej doszedł Angel Baena, który oddał strzał głową. Futbolówka obrała taką parabolę lotu, że fani mogli wstrzymać oddech i zastanawiać się: wpadnie czy nie?

W tym artykule dowiesz się o:

Cóż to był za mecz! W sobotę 25 listopada Wisła Kraków podejmowała GKS Katowice w 16. kolejce Fortuna 1. Ligi. Spotkanie to miało niesamowitą dramaturgię i nie bez powodu może kandydować do miana najlepszego w całym sezonie (relację przeczytasz TUTAJ).

Szybko, bo już w 3. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Druga połowa lepiej układała się jednak dla gości, którzy w krótkim odstępie czasu strzelili dwie bramki i wyszli na prowadzenie (2:1).

Wydawało się, że piłkarze Wisły nie będą w stanie odrobić strat. Ich nadzieją był doliczony czas gry - arbiter spotkania "dołożył" aż 11 minut. I jak się później okazało, było to zbawienne.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: latający Manuel Neuer. To robi wrażenie!

W 97. minucie Bartosz Jaroch utrzymał się przy piłce w polu karnym, a następnie wycofał ją na szesnasty metr. Tam znajdował się młody Patryk Gogół, który strzałem przy słupku pokonał bramkarza gości, Dawida Kudłę. W błędzie byli ci, którzy myśleli, że Wisła zadowoli się remisem.

Gospodarze nie dawali za wygraną i jeszcze raz nacisnęli na GKS. W 100. minucie spotkania Szymon Sobczak ruszył prawym skrzydłem i wrzucił piłkę na trzynasty metr, gdzie stał Angel Baena. Hiszpan doszedł do futbolówki i uderzył ją głową. Ta obrała taką trajektorię lotu, że "zawisła" w powietrzu na dwie sekundy.

Z pewnością zgromadzeni na stadionie kibice wstrzymali oddech. To była bowiem ostatnia szansa na strzelenie gola. Piłka po krótkim locie zmieściła się idealnie pod poprzeczkę. Sytuację próbował jeszcze uratować Dawid Kudła, ale był bez szans. Stadion w tamtym momencie oszalał ze szczęścia.

Należy też wyjaśnić, dlaczego w ogóle sędzia doliczył do drugiej połowy aż 11 minut. Arbiter Wojciech Myć w pewnym momencie musiał przerwać spotkanie, ponieważ kibice odpalili fajerwerki.

Ostatecznie Wisła Kraków wygrała 3:2 i awansowała na 7. miejsce w tabeli.

Bramki na 2:2 i 3:2 zobaczysz poniżej:

Zobacz także:
YouTube wyrwał go z biedy

Komentarze (0)