Do trzech razy sztuka
Wszystkie rozmowy i komentarze pomeczowe zdominowały dwa zdarzenia, które miały miejsce w 80. oraz 90. minucie spotkania. W tedy to arbiter główny sobotnich zawodów dwa razy podyktował rzut karny dla Dolcanu. Na dziesięć minut przed końcem w pole karne Stali z rzutu wolnego zagrał kapitan ząbkowian, Piotr Kosiorowski a w gąszczu zawodników z trybuny prasowej widać było za wszystkimi obrońcami wyskakującego w powietrze i po chwili padającego Macieja Tataja. Wydawało się, że jeden z obrońców plecami uderzył wybijającego się najlepszego napastnika Dolcanu. Trener Marcin Sasal oprócz kibiców siedzących za bramką Stali najlepiej widział tę sytuację, gdyż ławki rezerwowych w Ząbkach są nietypowo szeroko rozstawione i przez to dość blisko bramek.Uważam, że oba rzuty karne były słuszne. Przed pierwszym karnym Maciej Tataj chciał uderzyć piłkę przewrotką ale została ona zbita ręką, tak jak w siatkówce - mówił Sasal. Trener Stali Janusz Białek z kolei miał bardzo ograniczoną widoczność. Uważam, że na temat karnego musiałby się wypowiedzieć sędzia. Wydaje mi się, że w tym meczu zrobiliśmy wszystko aby wygrać. Nie namówi mnie nikt na ocenę, bo my trenerzy płacimy kary za krytykowanie sędziów. Jesteśmy takimi samymi obserwatorami jak kibice, dziennikarze. Myślę, że moja i wasza opinia na ten temat jest podobna w takich sytuacjach - powiedział trener Stali po spotkaniu.
Czy pierwszy karny był słuszny nie miało jednak większego znaczenia, gdyż przewodzący klasyfikacji strzelców I ligi Tataj uderzył lekko i czytelnie i karnego obronił bramkarz Stali Tomasz Wietecha. Przypomnijmy, że w poprzednim tygodniu w meczu z Górnikiem Łęczna karnego dla Dolcanu egzekwował Piotr Kosiorowski i również nie trafił. W 90. minucie meczu ze Stalówką pan Tomasz Cwalina z Gdańska wskazał ponownie na wapno. Tym razem Kosiorowski przebojem wdarł się w pole karne rywali i tam został przewrócony przez jednego z obrońców Stali. Jeżeli chodzi o drugi karny, to nie ma co w ogóle dyskutować. Jest to głupota zawodnika faulującego, gdyż Piotrek Kosiorowski już wypuścił sobie piłkę i nie miał szans dojść do niej i nie potrzebna była taka interwencja - tak sytuację ocenił Sasal.
Przy okazji dwóch nie trafionych rzutów karnych w dwóch meczach o egzekutorach jedenastek w swojej drużynie wypowiedział się trener Dolcanu. Piotrek Kosiorowski nie strzelił karnego w ostatnim meczu z Górnikiem Łęczna a był jeszcze wyznaczony Maciek Tataj do tego a oprócz tych dwóch również Andrzej Stretowicz, jako trzeci doświadczony zawodnik. Ja rozumiem, że mogłem dać strzelać Kosiorowskiemu, żeby się przełamał, ale raz w meczu, kiedy Maciek był faulowany, to Piotrek strzelał, więc teraz postanowiłem, że będzie na odwrót. Inną sprawą jest to, że trzeba pomóc, bo Maciek Tataj ma 12 bramek strzelonych a bramka z karnego podwyższa jego dorobek strzelecki. Nie ukrywam, że zależy nam na tym, aby Maciek jak najwięcej bramek strzelał. Nie pamiętam, żeby Maciek nie strzelił kiedyś karnego.
Raz że błoto, dwa że nierówne
Wszyscy w Ząbkach pamiętają początek ubiegłorocznej rundy wiosennej. Trawa na boisku Dolcanu musiała być pielęgnowana przez dobry miesiąc aby w kwietniu przypominać murawę piłkarskiego stadionu. Teraz również nie jest z nią wszystko w porządku, czemu swoje niezadowolenie wyraził po spotkanie trener Sasal.
- Boisko jest w fatalnym stanie w Ząbkach. Uniemożliwia ono grę piłką, co było widać w dzisiejszym meczu. Wszyscy na to narzekają raz że błoto, dwa że boisko jest nierówne, więc trudno tutaj operować piłką. Nie da się zrobić tego, co lubiliśmy robić.
Na szczęście był to ostatni mecz Dolcanu u siebie, więc teraz władze ząbkowskiego klubu mają dużo czasu na przygotowanie boiska na wiosnę.