Na takie dni czekają wszyscy fani piłki nożnej. W niedzielę na boiskach Premier League odbyło się pięć spotkań, ale za to jakich! W każdym z nich emocje sięgały zenitu, a bramki były coraz to piękniejsze.
W trzecim meczu dnia Liverpool FC podejmował Fulham FC. Bezapelacyjnie przed spotkaniem to gospodarze byli zdecydowanym faworytem. Jednak przebieg spotkania pokazał, że w tym sezonie w lidze angielskiej nie można być pewnym niczego.
W 20. minucie meczu wynik otworzył Bernd Leno, który zdobył samobójczą bramkę. Cała sytuacja miała miejsce po rzucie wolnym wykonanym przez Trenta Alexandra-Arnolda, a piłka odbiła się od słupka, a następnie pleców niemieckiego bramkarza.
Odpowiedź Fulham była szybka, a do końca pierwszej połowy padły jeszcze dwie bramki i do szatni piłkarze obu drużyn schodzili przy wyniku 2:2. Taki stan rzeczy oraz postawa na boisku sprawiały, że mogliśmy spodziewać się wielkich emocji w drugiej części.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
Kolejne trafienie miało miejsce dopiero w 80. minucie spotkania. Fulham wyszło na prowadzenie. The Reds nie zostali dłużni i najpierw odrobili straty w 87. minucie za sprawą pięknego uderzenia Wataru Endo, a minutę później wyszli na prowadzenie po bramce Alexandra-Arnolda. Te gole trzeba obejrzeć!
Zobacz także:
Błyskawiczne ciosy Legii Warszawa w Lubinie wystarczyły
Adam Nawałka wróci na ławkę trenerską? Może objąć I-ligowca!