Polak stał się pośmiewiskiem we Francji. Ale czy słusznie?

PAP/EPA / Panoramic / Na zdjeciu: Rafał Strączek
PAP/EPA / Panoramic / Na zdjeciu: Rafał Strączek

Polski bramkarz Rafał Strączek stał się we Francji bohaterem memów. - Po takich błędach każdy kibic byłby za tym, żeby zawodnik opuścił klub - mówi WP SportoweFakty Marcin Jabłoński. Czy krytyka, która się wylała na Polaka, jest jednak niesłuszna?

Ten sezon dla Rafała Strączka miał być przełomowy. Przeszedł ze Stali Mielec do Girondins Bordeaux 1,5 roku temu, ale dopiero teraz otrzymał szansę, by odgrywać pierwszoplanową rolę w zespole z Ligue 2. Miał przywrócić klubowi jego należne miejsce, ale stał się bohaterem memów. Sama ekipa jednak też rozczarowuje.

Niechlubny bohater internetu

Negatywnej popularności Strączkowi przysłużyły widowiskowe wpadki (jedną z nich linkujemy nawet na końcu artykułu). Zostały one obejrzane przez setki tysięcy fanów klubu o wielkiej historii, ale coraz słabszych wynikach. Według niektórych kibiców to on jest jednym z głównych winowajców kryzysu.

- Ma bardzo ciężki okres i jego pomyłki niosą się na Twitterze. Ma sporo pecha. W przeciągu niecałych trzech miesięcy popełnił trzy poważne błędy, związane głównie z grą nogami. Raz wypuścił piłkę za bardzo i rywal ją przejął, później podał do napastnika oponentów, a w jeszcze innym meczu nastrzelił przeciwnika tak, że piłka wturlała się do jego bramki - mówi Marcin Jabłoński założyciel Girondins Polska i dziennikarz specjalizujący się w temacie Bordeaux.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy

Niestety, wśród sfrustrowanych fanów zaczynają pojawiać się głosy, że dla Polaka w Bordeaux nie powinno być miejsca.

- Nie ma się co dziwić, po takich błędach każdy kibic byłby za tym, żeby zawodnik opuścił klub. Wylewają się negatywne emocje ze strony kibiców, Rafał też to bardzo przeżywa. Doceniają to, że na linii jest dobry, ma świetny refleks, ale tych błędów po prostu jest za dużo - tłumaczy Jabłoński.

Hejt niezgodny z realiami

Jednak według naszego rozmówcy, krytyczne opinie są przesadzone. Według niego filmiki zakrzywiają obraz rzeczywistości.

- Nie wypada wcale tak źle poza grą nogami. Bordeaux ma właśnie taki styl gry, że stara się rozgrywać od własnej bramki. Polak bardzo dobrze gra na linii, ma świetny refleks. Bordeaux rozegrało dwa mecze w Pucharze Francji i się męczyło z drużynami niższych lig. To właśnie on obronił karnego w serii jedenastek, a w ten weekend został najlepszym zawodnikiem meczu i niektórzy kibice to zauważyli, nawet ci, którzy są wobec niego krytyczni - opowiada dziennikarz.

W zeszłym sezonie Strączek był tylko rezerwowym i we wszystkich rozgrywkach zagrał łącznie kilka spotkań. W tym dostał jednak szansę gry w pierwszym składzie. Wprawdzie ściągnięto za darmo doświadczonego Karla-Johana Johnssona, ale to Polak miał być podstawowym zawodnikiem.

Teraz najprawdopodobniej będzie się to zmieniać. Trener zespołu próbował zdjąć presję z Polaka, mówiąc, że błąd to popełnił Zidane w finale mundialu 2006, a jego niefortunne zagrania to tylko drobna pomyłka i nie było w tym nic zamierzonego. Jednak sytuacja najpewniej zmusi go do roszad i Polak nie będzie już miał pewnej pozycji w bramce.

- Bordeaux ma nowego trenera i on będzie rotował bramkarzami. Trener powtarza, że on będzie dokonywał wyboru za każdym razem. Strączek miał być pierwszym golkiperem, ale został zastąpiony przez Johnssona na parę spotkań. Szwed doznał jednak kontuzji, ale wraca już do dyspozycji. Nie wiadomo, na kogo postawi szkoleniowiec w najbliższej przyszłości - wyjaśnia Jabłoński.

Według niego walka toczyła się będzie między Szwedem i Polakiem. Bordeaux nie zamierza ściągać nikogo nowego, ani także nie zdecyduje się szybko na sprzedaż Strączka.

Nie tylko Strączek. Potężne rozczarowanie Bordeaux

W ostatnich latach drużyna z Bordeaux przeżywała ogromny kryzys finansowy i cudem uniknął degradacji na trzeci poziom rozgrywkowy. Co więcej, mogło błyskawicznie powrócić na szczyt. W ubiegłym sezonie Bordeaux do samego końca liczyło się w walce o awans do Ligue 1. W tym roku miało tego dokonać. W połowie sezonu sześciokrotni mistrzowie kraju znajdują się jednak w strefie spadkowej. Błędy Strączka wydają się być jednym z najdrobniejszych problemów, które trapią klub.

- Zadłużenie się cały czas zmniejsza. To plus właściciela i prezesa Gerdarda Lopeza, który uratował klub, gdy istniało jeszcze zagrożenie upadłości. Zarzutem do niego jest to, że go nie ma Bordeaux, a klub jest pozostawiony sam sobie. Teraz są głosy, by delegował prezesa klubu, ale on się nie chce na to zgodzić. Alain Giresse miał zostać prezesem, była taka propozycja, ale Lopez nie chce się na to zgodzić - tłumaczy Jabłoński.

- Są też duże zarzuty do dyrektora sportowego klubu Admara Lopesa, który jest młody. Krytykuje się jego wybory transferowe, a także charakter. Mówi się, że nie ma posłuchu, by zrobić porządek. Sytuacja finansowa jest coraz lepsza, ale strona sportowa wygląda tragicznie. Trudno zobaczyć światełko w tunelu - kończy Jabłoński.

Zobacz jeden z błędów Polaka (od 0:20)

https://youtu.be/kNdpTxRPQWs?si=HCsucjhkjOWMq4M9

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Rafał Augustyniak: Dla Legii liczy się tylko mistrzostwo

Źródło artykułu: WP SportoweFakty