Biorąc pod uwagę, że kapitał zakładowy spółki ŁKS Łódź S.A. wynosi 11,5 miliona złotych, pakiet zakupiony przez Melona wynosi około 30 procent. Na specjalnej konferencji prasowej główny akcjonariusz, a były prezes klubu Tomasz Salski wytłumaczył, jak będzie to wyglądało.
- Pieniądze jeszcze w tym miesiącu trafią na konto klubu. W przeciągu trzech tygodni zwołujemy walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym stosowne uchwały będą podjęte. Nie ma z tym problemu, ponieważ ja jestem większościowym akcjonariuszem. Wtedy następuje rejestracja stosownych uchwał w KRS i będziemy mieli dzięki temu zamknięty cały proces objęcia. Umówiliśmy się, że o tych kluczowych decyzjach, kosztochłonnych będziemy współdecydować i to jest chyba w tym wszystkim najważniejsze - powiedział.
Kibic od pół wieku
Firma Kramel pojawiła się w klubie z al. Unii w październiku jako sponsor. Teraz jej szef - Dariusz Melon - podjął decyzję o większym zaangażowaniu w Łódzki Klub Sportowy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy
- Jestem łodzianinem i od prawie pięćdziesięciu lat kibicem ŁKS-u. Z tym klubem przez niemal pół wieku przeszedłem wszystkie szczeble - począwszy od mistrzostwa Polski, awansów i nie otrzymania licencji. Mogę więc powiedzieć, że ten klub jest mi bardzo bliski. Ostatnio obserwowałem jako kibic los Łódzkiego Klubu Sportowego i jako kibic mogę podziękować panu Salskiemu, bo te ostatnie lata klubu, to był dobry okres i czas odbudowy. Przez ostatnie siedem czy osiem lat jesteśmy w zupełnie innej rzeczywistości. Wiemy, że życie nie znosi próżni i przed klubem są nowe wyzwania - opowiadał nowy akcjonariusz.
W związku z wielkością zaangażowania Dariusza Melona w ŁKS, otrzyma on również możliwość wskazania członka rady nadzorczej jak i członka zarządu.
- Jesteśmy zgodni, że umowę podpisuje się na złe czasy, ale również ustaliliśmy sobie między nami, że kluczowe decyzje dla spółki, czyli te które będą wyznaczały nowe kierunki, ale również te, które będą kosztowne, będziemy podejmować wspólnie i będziemy swoim doświadczeniem zarażać zarząd, aby wprowadzał te nasze ustalenia. Z mojej strony chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę. Jestem tutaj osobą, która w imieniu całego akcjonariatu dotychczasowego cieszy się, że udało nam się namówić do współpracy kolejną osobę - podkreślił Salski.
Zaczęło się od... derbowego proporczyka
- Moim celem jest dobro klubu i na dzień dzisiejszy nie jestem zainteresowany jego objęciem. Wierzę, że nie jedna osoba, a zespół - czyli grupa ludzi - może doprowadzić do pewnego sukcesu. Myślę, że doświadczenie pana Tomasza jest bezcenne i wydaje mi się, że ten pakiet w tej chwili dla mnie jest zupełnie wystarczający - pozwalający mieć bezpośredni wpływ. Moje ambicje nie sięgają tego, żeby objąć jakiś pakiet większościowy. Dla mnie nie tyle ważny jest ten pakiet, co dobro ŁKS-u - podkreślił Melon.
Dariusz Melon postanowił zaangażować się finansowo w ŁKS po sytuacji z sierpniowych derbów Łodzi, kiedy to kapitan Widzewa Patryk Stępiński postanowił nie przyjąć proporczyka od Kamila Dankowskiego ze względu na to, że było na nim napisane "reprezentacja Łodzi". Proporczyk ten później został zlicytowany na rzecz fundacji Happy Kids za 5900 złotych.
Jeśli chodzi o moją przygodę z ŁKS-em, to pierwszy krok był po prostu kibicowski, a drugim był klasyczny proporczyk na Widzewie. Trzecim krokiem było podpisanie umowy sponsorskiej. Umowy, którą podpisałem jako firma Kramel. W momencie podpisywania, tak trwały jeszcze rozmowy z inwestorem, który miał się pojawić. Początkowa intencja miała dotyczyć tylko sponsoringu. Podpisaliśmy umowę na trzy lata, a w międzyczasie te umowy zakończyły się fiaskiem. Chciałbym połączyć serce kibica, jak i również doświadczenie, które nabyłem w biznesie - podkreślił Melon.
Platka nie będzie
A propos "inwestora, który miał się pojawić", mniej więcej rok temu pojawiły się pierwsze informacje, że Łódzki Klub Sportowy będzie miał nowego właściciela. Chodziło o Philipa Platka, Amerykanina o polskich korzeniach, właściciela m.in. Spezii Calcio. Oficjalnie już wiemy, że nic z tego nie wyjdzie.
- Zakończyliśmy rozmowy z rodziną Platków. Rozmowy zakończyły się nie podpisaniem stosownej umowy. Przyznam szczerze, że jeszcze w sierpniu byłem przekonany, że nic nie stoi na przeszkodzie aby tę umowę podpisać. Jako osoba prowadząca te negocjacje jestem zobligowany do zachowania pewnych klauzul poufności, ale również pewnych ustaleń dżentelmeńskich z panem Philem Platkiem. Trudno mi komentować i podawać szczegóły całych negocjacji, mogę tylko powiedzieć, że podaliśmy sobie dłonie i nie wykluczyliśmy współpracy w przyszłości. Natomiast w tej najbliższej wydaje mi się to niemożliwe - poinformował Salski.
- Nie chciałbym być tą pierwszą osobą, która zdradza szczegóły negocjacji. Mogę tylko powiedzieć, że założenia z listu intencyjnego w ogóle się nie zmieniły. Mogę powiedzieć w imieniu wszystkich akcjonariuszy, że dla nas najważniejszym celem było zabezpieczenie ŁKS-u jako firmy i przyszłości klubu. To był nasz jedyny cel i on się nie zmieniał, to mogę powiedzieć, żeby zamknąć wszelkie spekulacje, że nie podpisaliśmy tej umowy. Oczekiwaliśmy szczegółów całej filozofii i one były również elementem rozmów - dodał.
Salski potwierdził również, że rozliczenia z rodziną Platków prowadzone są przez prezesa Jarosława Olszowego, a udzielona pożyczka częściowo została już spłacona. Do 20 grudnia ma zostać podpisana umowa "kończąca wszelkie rozliczenia".
Jeśli chodzi o rozliczenia z rodziną Platków, to obecnie prowadzi prezes. Tam była udzielona pożyczka, jej część została już spłacona, podejrzewam, że do dwudziestego grudnia będzie stosowna umowa podpisana, już kończąca wszelkie rozliczenia.
Czytaj również: "Jak Kac Vegas". Bohater afery alkoholowej odkrył kulisy