Dominacja w finale Klubowych Mistrzostw Świata. Gol padł już w 1. minucie

PAP/EPA / Ali Haider / Finał Klubowych Mistrzostw Świata: Manchester City - Fluminense
PAP/EPA / Ali Haider / Finał Klubowych Mistrzostw Świata: Manchester City - Fluminense

Ledwo Szymon Marciniak rozpoczął finał Klubowych Mistrzostw Świata, a piłka już znalazła się w bramce. Manchester City wykorzystał ogromne błędy Fluminense i zdobył prowadzenie, którego nie oddał do końca meczu. Pojedynek zakończył się wynikiem 4:0.

Do finału Klubowych Mistrzostw Świata awansowały zespoły z Europy oraz Ameryki Południowej. Manchester City wywiązali się z roli faworyta do zdobycia trofeum w meczu z Fluminense. Podopieczni Pepa Guardioli dołożyli kolejne trofeum do tego zdobytego po raz pierwszy w historii w Lidze Mistrzów.

Nie minęła minuta meczu i Manchester City wpakował piłkę na 1:0 do bramki Fluminense. Drużynie z Brazylii nie udało się jej wybić, a następnie nie zabezpieczyła przedpola szesnastki. Pierwsze uderzenie Nathana Ake trafiło jeszcze w słupek, ale wobec dobitki Juliana Alvareza gracze Fluminense byli bezradni. Argentyńczyk dopełnił formalności klatką piersiową.

Citizens podwyższyli prowadzenie na 2:0 w 28. minucie. Tym razem bramka była samobójcza, a pechowcem okazał się Nino. Próbował on przeciąć podanie Phila Fodena, ale zrobił to tak źle, że przelobował własnego bramkarza. Fabio nie był już w stanie zareagować i powstrzymać piłki. Znalazła się ona w siatce, a sytuacja klubu z Europy stawała się wygodna.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Fluminense nie było groźne dla zespołu z Anglii. Piłkarze z Brazylii nie radzili sobie z agresywnym i wysokim pressingiem, a do tego ich ataki kończyły się przed polem karnym City. Próba przelobowania Edersona z połowy boiska była brawurowa, ale wyglądała również na krzyk rozpaczy Fluminense. Dopiero w 40. minucie Ederson musiał interweniować i nie dał się pokonać po rzucie rożnym.

Na trybunach stopniowo gasł entuzjazm kibiców Fluminense, którzy pokonali daleką drogę do Arabii Saudyjskiej. Drużyna z Brazylii, może i ambitna, może i posiadająca doświadczonych zawodników w składzie, ale nie potrafiła przeciwstawić się podopiecznym Pepa Guardioli.

Druga połowa wyglądała już mocno sparingowo. Po obu stronach zmieniali się piłkarze, ale nie zmieniał się obraz meczu. Manchester City nie pozwalał zawodnikom Fluminense na tworzenie licznych sytuacji podbramkowych. Ederson nie musiał prezentować równie trudnych interwencji między słupkami jak Fabio.

Ostatnie wątpliwości, co do zdobycia Klubowego Mistrzostwa Świata, zostały rozwiane w 72. minucie. Gracze Fluminense pogubili się blisko własnego pola karnego, co skończyło się niebawem strzałem na 3:0 Phila Fodena. Anglik nie miał obok siebie żadnego przeciwnika, co ułatwiło mu pokonanie Fabio po dograniu Juliana Alvareza. W 88. minucie Argentyńczyk dorzucił jeszcze gola na 4:0.

Sędzią finału Klubowych Mistrzostw Świata był Szymon Marciniak i nie był to trudny do prowadzenia mecz. Dopiero po przerwie musiał temperować coraz mocniej poirytowanych wynikiem oraz obrazem spotkania graczy Fluminense.

Manchester City - Fluminense 4:0 (2:0)
1:0 - Julian Alvarez 1'
2:0 - Nino (sam.) 28'
3:0 - Phil Foden 72'
4:0 - Julian Alvarez 88'

Składy:

City: Ederson - Kyle Walker, John Stones (74' Josko Gvardiol), Ruben Dias, Nathan Ake (81' Oscar Bobb) - Rico Lewis (60' Mateo Kovacić), Rodri Hernandez (74' Manuel Akanji) - Phil Foden (81' Matheus Nunez), Bernardo Silva, Jack Grealish - Julian Alvarez

Fluminense: Fabio - Samuel Xavier, Nino (74' Marlon), Felipe Melo (60' Diogo Barbosa), Marcelo (60' Alexsander) - Andre, Martinelli - Jhon Arias, Ganso (60' Lima), Keno (46' John Kennedy) - German Cano

Żółte kartki: Marcelo, Alexsander, Kennedy (Fluminense)

Sędzia: Szymon Marciniak (Polska)

Czytaj także: Mogło dojść do sensacyjnego transferu Messiego? Namawiali go przez 10 dni
Czytaj także: Co za słowa o Skorupskim! Polak w pogoni za legendami

Komentarze (0)