Tragedia w rodzinie Modricia. Jest akt oskarżenia

Getty Images / Eric Verhoeven/Soccrates / Na zdjęciu: Luka Modrić
Getty Images / Eric Verhoeven/Soccrates / Na zdjęciu: Luka Modrić

Dziadek piłkarza Luki Modricia, Luka Modrić senior został zabity, gdy wypasał kozy. Prokuratura znalazła głównego sprawcę po ponad 30 latach. Ten mieszkał na drugim końcu świata.

W tym artykule dowiesz się o:

W 1991 roku wybuchła wojna między republikami byłej Jugosławii, które chciały wybić się na niepodległość. Najcięższa sytuacja była na terenach dzisiejszej Chorwacji, Bośni i Hercegowiny oraz Serbii. W wyniku konfliktu zginęło kilkaset tysięcy osób.

Jedną z ofiar był także Luka Modrić, dziadek chorwackiego piłkarza o tym samym imieniu. Był on chorwackim pasterzem i 18 grudnia 1991 roku niedaleko swojego domu w Zatonie Obrovackim wypasał kozy. Spotkała go jednak milicja, która według aktu oskarżenia prokuratury, zastrzeliła go bez powodu. Młody Luka, przyszły piłkarz, miał wtedy 7 lat.

Na tym jednak nie koniec rzezi. Później sprawcy pojechali do Meki Doci i otworzyli ogień do innych cywili, którzy spotkali na drodze. Zabili łącznie sześcioro ludzi w podeszłym wieku. Przez długi czas głównego sprawcy nie dosięgła jednak żadna kara.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali

Według informacji, które przekazuje "Dalmatinski portal", odnaleziono domniemanego mordercę. Jest nim Serb Żeljko Badża, obecnie 63-latek, który od 10 lat mieszka w Australii. Prokuratura postawiła mu zarzut morderstw cywilów, w tym właśnie dziadka piłkarza Luki Modricia.

Kluczowymi zeznaniami są zeznania jego bratanka, który ukrywał się w lasach w tamtym czasie, a Luka przynosił mu jedzenie. Zobaczono ich, a później Modrić senior oddalił się na 200 metrów do swoich kóz. Następnie świadek zobaczył milicyjne pojazdy.

Usłyszał okrzyki "Chodź tu" i "Dawaj", które miały być skierowane do Luki Modricia. Później nastąpiły strzały z broni automatycznej, po której zapadła cisza. Samochody odjechały w stronę wioski i wróciły w to samo miejsce tego samego dnia. Komendantem grupy milicjantów miał być właśnie Żeljko Badża.

Pod koniec ubiegłego roku prokuratura wydała nakaz aresztowania Badży, ponieważ chorwacka policja nie była w stanie go doprowadzić przed sąd. Nie wiadomo, czy i kiedy domniemany zbrodniarz zostanie osądzony.

Czytaj więcej:
D'Alessandro: "Lewy" nie zatrzyma zegara. Tyle czasu daję mu na wysokim poziomie

Komentarze (0)