Od początku meczu drużyna z Madrytu utrzymywała się przy piłce i wymieniała podania. Real Madryt starał się w ten sposób zmęczyć naładowanych pozytywną energią przeciwników. W 7. minucie Królewscy znaleźli pierwszą dziurę w obronie czwartoligowca, ale oddane przez nią uderzenie Ardy Gulera zostało obronione przez Adriana Alvareza.
Adrian Alvarez jeszcze raz pokazał swoje umiejętności, po czym natarcie Królewskich straciło na sile. Real niezmiennie miał przewagę w posiadaniu piłki, ale wbicie pierwszego gola Arandinie nie było takim prostym zadaniem. Gospodarze byli energiczni oraz skoncentrowani.
W 32. minucie Arandina nieco podniosła temperaturę pod bramką Kepy Arrizabalagi. Co prawda uderzenie było niecelne, a do tego ze spalonego, ale gospodarze jakby uwierzyli, że nie muszą tylko kurczowo bronić się przed atakami Realu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Pierwsza połowa zakończyła się remisem 0:0 i dobrym usprawiedliwieniem dla Realu nie była nawet gra daleką od galowej jedenastki. Faworyt grał anemicznie, a jego przewagę trudno było nazwać dominacją. Większość ataków Królewskich zostało rozbitych, a w nielicznych sytuacjach podbramkowych brakowało skuteczności.
W 48. minucie Arandina oddała pierwsze uderzenie celne. Niestety dla gospodarzy, delikatne i prosto do koszyczka Kepy Arrizabalagi. To była tylko rozgrzewka dla bramkarza. Gospodarze mobilizowali się do kolejnych prób, a Real odpowiedział tylko niecelnym uderzeniem Brahima Diaza.
W tych okolicznościach gol na 1:0 dla Realu w 54. minucie nie był najmocniej spodziewanym scenariuszem. Faworyt dostał prowadzenie w prezencie od przeciwnika, ponieważ Joselu pokonał Adriana Alvareza z rzutu karnego za nonsensowne przewinienie. Dryblujący Brahim Diaz został "wycięty" w kompletnie niegroźnej sytuacji na boku pola karnego.
Brahim Diaz wyrósł na ratownika Królewskich, ponieważ w 55. minucie strzelił na 2:0, kiedy gospodarze rozpamiętywali jeszcze straconego w dziecinny sposób, poprzedniego gola. Piłka spadła pod nogami byłego pomocnika AC Milanu wybita nierozsądnie po dośrodkowaniu. Brahim Diaz nie zastanawiał się nad sposobem zakończenia ataku i strzelił w odsłoniętą część bramki.
Po "strzale z dubeltówki" niewiele mogło się zmienić. Gospodarze jeszcze próbowali cokolwiek zdziałać, ale brakowało im energii do atakowania. Real grał na utrzymanie piłki i w doliczonym czasie dorzucił gola na 3:0 strzałem Rodrygo. Najlepszy na boisku Brahim Diaz tym razem asystował. Na pocieszenie dla czwartoligowca już na deser padła bramka na 1:3.
Arandina CF - Real Madryt 1:3 (0:0)
0:1 - Joselu (k.) 54'
0:2 - Brahim Diaz 55'
0:3 - Rodrygo 90'
1:3 - Nacho Fernandez (sam.) 90'
Składy:
Arandina: Adrian Alvarez - Deiby Ochoa, Jorge Pesca, Jaime Marquez, Haji Ceesay - Atomo, Vitolo (77' Fer Bajo) - Ayoub El Battioui (60' Kevin Manzano), Sergio Santa Cruz (71' Carmelo Sanchez Alcaraz), Zazu (70' Jorge Rodriguez) - Frodo (60' Raly Cabral)
Real: Kepa Arrizabalaga - Vinicius Tobias (79' Alvaro), Alvaro Carrillo, Nacho Fernandez, Fran Garcia - Nico Paz (70' Mario Martin), Dani Ceballos, Eduardo Camavinga (59' Rodrygo Goes), Arda Guler (59' Federico Valverde) - Brahim Diaz, Joselu
Żółte kartki: Pesca, Cabral, Rodriguez (Arandina)
Sędzia: Victor Garcia Verdura
Widzów: 9500
Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale