Szkoleniowiec powrócił na Bułgarską po 9-letniej przerwie, zastępując zwolnionego w grudniu Johna van den Broma. Dziś poznaniacy zajmują 3. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy z dorobkiem 33 pkt. i stratą 8 do liderującego Śląska Wrocław. Ambicje są jednak znacznie większe, co jasno komunikuje nowy opiekun.
- Wracam bardziej doświadczony, co widać po włosach. Jestem też bardziej zdystansowany niż przed laty. Zapewniam, że nie ma bardziej zdeterminowanego trenera, by doprowadzić Lecha do mistrzostwa. Resztę już pokaże wiosną boisko - stwierdził Mariusz Rumak na pierwszej konferencji prasowej.
Jak zrealizować cel? Jesień nie wskazywała, że "Kolejorzowi" może się udać, bo mimo szybkiego odpadnięcia z europejskich pucharów i odchudzenia terminarza, notował w lidze sporo wpadek.
- Mamy dużo jakości, a moim zadaniem jest przywrócenie wiary zawodnikom. Wszyscy są pełni zapału. Jestem już po pierwszych rozmowach i dostrzegam to - podkreślił Rumak.
46-latkowi ma pomóc jakościowa grupa współpracowników - m. in. Rafał Janas i Grzegorz Wojtkowiak. - Rafał to mistrz Polski jako trener z Lechem, a Grzegorz Wojtkowiak choćby jako piłkarz. Znamy naszą odpowiedzialność, wiemy jakie są oczekiwania, one się nigdy nie zmienią. Lech musi wygrywać i zdobywać tytuły. To jest różnica w porównaniu do większości klubów w ekstraklasie, które mogą mówić, że chcą wygrywać. Lech musi - oznajmił Rumak.
Na razie nikt przy Bułgarskiej nie wybiega myślami poza rundę wiosenną. - Nie jestem w stanie zrobić nic, by ta misja trwała dłużej niż pół roku. W moim kontrakcie nie ma żadnej klauzuli. To umowa, w której obie strony mogą wygrać. Może się zdarzyć, że zdobędziemy dwa trofea i współpraca nie zostanie przedłużona, a może być tak, że zwiążemy się na dłużej po wywalczeniu jednego trofeum. Czas pokaże, ale Lechowi się po prostu nie odmawia - zakończył trener.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w helikopterze. Tylko spójrz, gdzie spędza urlop