Mało brakło, a nie zostałby piłkarzem. Teraz spełnia marzenia w Legii

Materiały prasowe / Janusz Partyka / Legia Warszawa / Na zdjęciu: Jacek Zieliński i Ryoya Morishita
Materiały prasowe / Janusz Partyka / Legia Warszawa / Na zdjęciu: Jacek Zieliński i Ryoya Morishita

Jako junior usłyszał, że jest za słaby i nie zostanie zawodowym piłkarzem. Dziś Ryoya Morishita ma status reprezentanta Japonii i ma zostać nową gwiazdą PKO Ekstraklasy.

- Pomaga drużynie wygrywać, ciężko pracując po obu stronach boiska. Wnosi wkład w grę ofensywną i defensywną. Czuję, że stale się rozwija - chwalił go Hajime Moriyasu, u którego debiutował w reprezentacji Japonii, spełniając marzenie z 2019 roku, określone tuż po zdobyciu złota na Letniej Uniwersjadzie. I pomyśleć, że kilka lat temu Ryoya Morishita wybierał między futbolem a... firmą ubezpieczeniową.

Urodził się w prefekturze Shizuoka, czyli tzw. piłkarskim królestwie. Najpierw grał w domu, wykorzystując ścianę, ale późniejsze narzekania sąsiadów sprawiły, że przeniósł się na pobliskie boisko. Doświadczał sportowych porażek, które doprowadzały go do frustracji i łez, a przy okazji dodatkowo mobilizowały.

- Gdy byłem w trzeciej klasie liceum i występowałem w młodzieżowym zespole Jubilo Iwata, trener zadzwonił do mnie i powiedział: "Przykro mi, nie możesz zostać profesjonalistą. Idź na studia". Powodem, dla którego zaszedłem tak daleko, jest to, że się nie poddałem. Nie zniechęcam się nawet w przypadku porażki - wyjaśniał Morishita.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w helikopterze. Tylko spójrz, gdzie spędza urlop

Kibicował, zamiast grać

- Miałem mieszane uczucia. Zastanawiałem się, co robię. Byłem sfrustrowany, gdy moi koledzy z klasy, jak np. Shuto Abe, brali udział w meczu. Dopingowałem im w 10 procentach, a w 90 czułem zazdrość - opowiadał zawodnik Legii, który aż do połowy drugiego roku studiów na Uniwersytecie Meiji należał do grupy kibicowskiej, grając na bębnach i śpiewając.

Na trzecim roku stopniowo dostawał szanse gry w piłkę, ale i tak nie był pewny, czy ma talent, by osiągnąć poziom zawodowy. To sprawiło, że szukał pracy, marząc o zagranicy: - Pierwszy raz wybrałem się poza Japonię z Jubilo Iwata U-18. Gdy postawiłem stopę w Niemczech, byłem pod wrażeniem, nie mogę zapomnieć tego uczucia. Zacząłem myśleć, że skoro nie mogę wyjechać jako profesjonalny piłkarz, to chcę to zrobić jako biznesmen.

Oferta do odrzucenia

- Mam moc, by pokonać każde wyzwanie! - mówił na rozmowie kwalifikacyjnej do firmy ubezpieczeniowej. Pomyślnie zdał egzamin, kilka miesięcy później otrzymał ofertę pracy, ale został wybrany do reprezentowania Japonii podczas Letniej Uniwersjady (2019) w Neapolu, gdzie zdobył złoty medal, wspólnie z takimi piłkarzami, jak Kaoru Mitoma (obecnie Brighton and Hove Albion), Reo Hatate (Celtic) czy Ayase Ueda (Feyenoord Rotterdam).

W czerwcu 2019 roku dostał propozycję od Mitsui Sumitomo Insurance. Gdyby z niej skorzystał, mógłby działać w branży ubezpieczeń, a także grać w amatorskiej drużynie, złożonej głównie z pracowników firmy. Miał dylemat, gdyż na stole leżały też oferty typowo sportowe - od Sagana Tosu i byłego klubu, czyli Jubilo Iwata.

Japończyk zastanawiał się, co zrobić, martwił się, aż w końcu podzielił się przemyśleniami z osobami z Mitsui Sumitomo Insurance, które rozwiały wszelkie wątpliwości. - Jeśli istnieje droga do zostania piłkarzem, to idź nią! To również nasze marzenie - usłyszał od nich. Miesiąc później dołączył do Sagana Tosu.

Do 35 km/h

- W Tosu opracowano taktykę, która wykorzystywała moje mocne strony, więc było to dla mnie naturalne środowisko do odniesienia sukcesu - opowiadał Morishita, który w barwach Sagana nieźle wyglądał na prawej obronie, strzelając trzy gole w 34 meczach w 2020 roku. Otrzymał oferty z różnych klubów i zdecydował się na transfer do Nagoya Grampus, prowadzonej wówczas przez Massimo Ficcadentiego, byłego trenera i piłkarza m.in. Hellasu Verona.

Ogółem 26-latek zagrał 122 razy w Nagoya, zdobył siedem bramek, wystąpił w azjatyckiej Lidze Mistrzów i wywalczył Puchar Ligi Japońskiej. - Sezon 2023 (42 mecze, 5 goli, 4 asysty - przyp. red.) uświadomił mi, że jako zawodowy piłkarz mogę się jeszcze bardziej rozwinąć. Cele na 2024 rok? Sprint to dla mnie szczególnie ważny i kluczowy czynnik. Chcę osiągnąć prędkość 35 km/h. Skupiam się na szybkości i optymistycznym nastawieniu - tłumaczył Morishita, który przyczynił się do założenia szkółki piłkarskiej w jego rodzinnych stronach.

Debiut w reprezentacji

- Ten facet jest niesamowity - komplementował go Kensuke Nagai, 12-krotny reprezentant Japonii i obecny zawodnik Nagoya. Ciężka praca oraz wysiłek Morishity, będącego po czterech sezonach w najwyższej klasie rozgrywkowej w ojczyźnie, zwróciły uwagę selekcjonera kadry i przełożyły się na wymarzone powołanie.

- Czerwcowy debiut z Salwadorem okazał się wyjątkowy. Miałem wrażenie, że cały naród na to patrzy. Byłem tak zdenerwowany, że popełniłem błąd na początku hymnu. Gra kontaktowa, będąca rzadkością w J1 League, mnie przeraziła - mówił prawonożny Morishita, który zawsze wierzył we własny potencjał i jest uznawany za następcę Yuty Nagatomo (kiedyś m.in. Inter, Galatasaray i Olympique Marsylia), czyli byłego lewego obrońcę reprezentacji.

Jak sam powiedział, pierwszy mecz w kadrze Japonii uświadomił mu też, że wciąż ma wiele do poprawy. W Nowy Rok dostał szansę w kolejnym sparingu, tym razem z Tajlandią (5:0) - został zmieniony w 68. minucie, ale nie otrzymał powołania na nadchodzący Puchar Azji (12 stycznia - 10 lutego).

Nowy w Legii

- Szukaliśmy zawodnika, który rozszerzy wariantowość wyboru w pierwszej, a zwłaszcza w drugiej linii. Ryoya da nam możliwości na trzech pozycjach: prawym i lewym wahadle oraz "dziesiątce". Azjatyckich piłkarzy z tego regionu wyróżnia pracowitość, szybkość, dyscyplina taktyczna i drybling - tłumaczy dyrektor sportowy Legii Jacek Zieliński.

- Japoński rynek obserwowaliśmy od półtora roku i może się okazać, że transfer będzie przełomem w kwestii pozyskiwania graczy z tego kraju. Cieszę się, że jest przeprowadzany tak szybko, tuż po zakończeniu rundy. Będziemy bardzo zdeterminowani, by wiosną poprawić naszą pozycję w lidze i kontynuować dobre występy na arenie międzynarodowej, gdzie awansowaliśmy do fazy pucharowej po siedmiu latach - dodaje.

- Postanowiłem podjąć wyzwanie za granicą, co było moim marzeniem od dziecka. Chcę pokazać wszystkim odwagę - opowiadał 26-latek, który znalazł się w gronie 34 nominowanych do nagrody dla najlepszego piłkarza J1 League 2023. Wyróżniają go takie elementy, jak dynamika, dośrodkowania, wytrzymałość, podłączanie się do ofensywy, praca od jednej do drugiej "szesnastki", gra obronna, tworzenie okazji w ataku czy szybkość.

W sezonie 2023 miał najwięcej sprintów (700) w lidze japońskiej. Znakomicie wybiega na wolne przestrzenie, świetnie gra bez piłki, ale i z nią. W meczu średnio 3 razy udanie dryblował na lewej stronie boiska i 5-krotnie na prawej, czyli znacznie więcej niż obecni zawodnicy Legii.

- Ma pozytywne nastawienie, więc z łatwością odnajdzie się w każdym miejscu. Jego mocną stroną jest też to, że może występować na wielu pozycjach - oceniał były trener Morishity, Daisuke Kurita. - To bardzo interesujący zawodnik - mówił Axel Schuster, dyrektor Vancouver Whitecaps (MLS), czyli klubu, który interesował się 26-latkiem.

- Czasami rozmawiamy z Kanjim Okunukim, grającym w Górniku Zabrze w sezonie 2022/23, o polskiej walucie, czyli złotym. Legia to naprawdę gorący zespół - mam na myśli atmosferę na trybunach oraz oprawy kibiców - pasujący do mnie. Przenosiny do Warszawy to spełnienie mojego snu o tym, by występować w Europie - przyznaje Japończyk.

- W takiej drużynie mogę pokazać indywidualne umiejętności. Jeśli koledzy z klubu mnie zaakceptują, to będę mógł stać się kimś, kogo będą pozytywnie odbierać. Droga do tego sukcesu jest jedna - ciężka praca. Rozważałem transfer już latem, ale kocham Grampus i chciałem do końca uczestniczyć w pisaniu tej historii – zapowiada Morishita.

Źródło artykułu: Legia.Net