Kepa został w trybie pilnym wypożyczony z Chelsea, gdy okazało się, że na wiele miesięcy z powodu kontuzji wypadł Thibaut Courtois.
Hiszpan rozegrał w barwach "Królewskich" siedemnaście meczów. Miewał lepsze i gorsze interwencje, ale przytrafiło mu się kilka poważnych wpadek, jak choćby w ubiegłą środę w półfinale Superpucharu Hiszpanii z Atletico Madryt. I m.in. przez to w finale wystąpił Andrij Łunin.
Trener Carlo Ancelotti na konferencji prasowej po spotkaniu z Barceloną powiedział, że w najbliższym meczu w Pucharze Króla ponownie zagra Łunin, ale już w lidze do bramki wróci Kepa. Rywalizacja między słupkami w Realu Madryt jest gorącym tematem dyskusji przez tamtejsze media.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Natomiast wszystko wskazuje na to, że przygoda Kepy z Realem Madryt zakończy się wraz z końcem obecnego sezonu. Courtois jest coraz bliżej powrotu i niewykluczone, że zagra jeszcze w rundzie wiosennej.
Łunin prezentuje się na tyle korzystnie, że klub nie będzie chciał z niego rezygnować. To Ukrainiec będzie numerem dwa, o ile oczywiście nigdzie nie odejdzie. W kolejce czeka jeszcze młody Fran Gonzalez. W takiej sytuacji dla Kepy zwyczajnie zabraknie miejsca.
Joaquin Maroto z dziennika "AS" informuje, że Kepa po zakończeniu sezonu wróci do Chelsea, z której jest wypożyczony. "Królewscy" nie będą negocjować z Chelsea transferu definitywnego.
Z jednej strony 29-latek nie wykorzystał szansy, ale z drugiej sytuacja od początku była jasna. Przychodzi jako zastępstwo za kontuzjowanego Courtois. Gdy Belg będzie zdrowy, to on wróci do bramki.
CZYTAJ TAKŻE:
"Poniżony". Niemcy piszą o Lewandowskim
Śląsk mocno o niego zabiegał. Chciał wypromować i sprzedać, a teraz rozwiązuje kontrakt