Dlaczego Polonia Bytom nie gra dwoma napastnikami?

Od dłuższego czasu kibice oraz dziennikarze starają się podpowiedzieć trenerowi bytomskiej Polonii, Jurijowi Szatałowowi, aby ten wystawiając skład, postawił na dwóch napastników. Owe głosy poparte są argumentami, że będzie to i przyjemny dla oka i skuteczny wariant. Szkoleniowiec niebiesko-czerwonych postanowił jednak raz na zawsze uciąć spekulacje.

Polonia gra w ustawieniu 4-5-1 z osamotnionym Grzegorzem Podstawkiem na szpicy oraz podwieszonym za jego plecami ofensywnym pomocnikiem Markiem Bażikiem. Zazwyczaj gdy na plac gry wchodzi drugi z klasycznych atakujących, Michał Zieliński, zastępuje on właśnie Podstawka i status quo w taktyce Polonii jest zachowany.

W ostatnim meczu z Lechem Poznań było jednak inaczej. Gdy na boisku pojawił się Zieliński, nie zmienił on Podstawka, ale Miroslava Barcika, który po zejściu Bażika zajął miejsce w pomocy. Po spotkaniu trener Szatałow tłumaczył: - Zdjęcie Marka z boiska było wynikiem jego słabszej gry. Miał grać do przodu, bliżej Grzesia. A było tak, że miał dużo strat i często grał do tyłu.

Od 69. minuty Polonia grała zatem na dwóch napastników i zaczęła wyraźnie przeważać. Już 120 sekund takiej gry przyniosło gola. W późniejszych minutach bytomianie, dzięki ofensywnej grze, mieli jeszcze szanse na rozstrzygnięcie wyniku meczu na swoją korzyść. Niestety zawiodła skuteczność Zielińskiego.

Trener Szatałow, zapytany o pomysł gry dwoma napastnikami, cierpliwie wyjaśnił: - Moglibyśmy grać tak od początku. Tak naprawdę możemy wszystko, nawet zagrać na trzech piłkarzy z przodu. Ale należy zrozumieć, że w starciu z silniejszymi zespołami nie możemy zabierać ludzi z drugiej linii. Gdy tak zrobimy, to przegramy mecz w środku pola.

- Wiem, że Podstawek i Zieliński nieźle się razem prezentują. To sprawdzona para... ale również wariant, który sprawdza się tylko w końcówkach meczów. Gdy gramy tak od początku, to przeciwnik przeważa w środku. Inaczej wygląda sytuacja, gdy wpuszczam drugiego napastnika na podmęczonego rywala, który nie zwraca już tak wiele uwagi na grę w środku pola - opisuje ukraiński trener.

Szkoleniowiec jest głównym decydentem w drużynie Polonii i zaczyna się irytować, gdy ponownie słyszy podpowiedzi co do taktyki. Szatałow chce udowodnić, że zna się na swojej pracy. - My naprawdę stwarzamy więcej sytuacji, gdy mamy więcej pomocników... Wtedy wykonujemy więcej dokładnych podań do jedynego napastnika - kończy.

Źródło artykułu: