W niedzielę, 28 stycznia, na konferencji prasowej po przegranym meczu z Villarreal CF trener FC Barcelony niespodziewanie ogłosił, że po sezonie pożegna się z klubem. Informacja zszokowała całą opinię publiczną w tym prezesa klubu Joana Laportę, który próbował jeszcze namawiać Hiszpana do zmiany decyzji.
Xavi pozostał jednak przy swoim stanowisku, a w Barcelonie rozpoczęły się poszukiwania jego następcy. Dziennikarz największego sportowego dziennika w Hiszpanii, "Marki", dotarł do informacji, że Laporta dzwonił już do byłego trenera klubu - Franka Rijkaarda.
Doniesienia brzmią wręcz absurdalnie, ponieważ Holender szkoleniową karierę zakończył w... 2013 r. po tym jak został zwolniony z funkcji selekcjonera Arabii Saudyjskiej. Od tamtej pory zajął się branżą hotelarską i do futbolu nie wrócił.
Mimo to Rijkaard podobno "nie zamknął drzwi do końca" i oferta Laporty pozostaje kwestią otwartą. Co ciekawe, asystentem Holendra miałby zostać inny legendarny piłkarz - Marco van Basten, który karierę asystenta zawiesił w... 2016 r. po pracy w reprezentacji Holandii.
Laporta ma sentyment do Rijkaarda. 61-latek był trenerem Barcelony w trakcie jego pierwszej kadencji w roli prezesa "Dumy Katalonii". Zespół prowadził w latach 2003-2008 i sięgnął m.in. po triumf w Lidze Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzelecka rywalizacja w Barcelonie. Nowy król wolnych
Czytaj też:
-> Probierz ujawnił, jak się czuje Lewandowski. Te słowa dotarły aż do Hiszpanii
-> Xavi znowu namiesza w składzie. A co z Lewandowskim?