We wtorek (13 lutego) odbyły się pierwsze spotkania 1/8 finału Ligi Mistrzów. Zdecydowanie ciekawiej zapowiadało się starcie niemieckiego RB Lipsk z Realem Madryt, bo w drugiej parze duńska FC Kopenhaga rywalizowała z angielskim Manchesterem City.
Obrońca tytułu przyjechał do Danii wypracować zaliczkę przed rewanżem. Był zdecydowanym faworytem tego pojedynku i trudno było pomyśleć, by gospodarze mogli zagrozić wyżej notowanym rywalom.
Już w 10. minucie padła bramka dla gości. Na prowadzenie wyprowadził ich Kevin De Bruyne, ale miejscowi zdołali odpowiedzieć jeszcze przed przerwą. Tyle tylko, że w doliczonym czasie gry Kamil Grabara skapitulował po raz drugi. Po zmianie stron Obywatele dobili przeciwników, a konkretnie w końcówce zrobił to Phil Foden.
- Ten wynik trochę chyba nie pozwala wybrzmieć temu, co zrobił i co pokazał Grabara w tym meczu. Dla mnie przez długo trzymał zespół jeszcze w takim poczuciu, że może łutem szczęścia jesteśmy w stanie wrócić do wyniku jakąś dziką kontrą, stałym fragmentem gry. Byłem mile zaskoczony tym ostatnim kwadransem pierwszej połowy, kiedy Kopenhaga pokazała charakter, odwagę, futbol ofensywny - powiedział w "Kanale Sportowym" były piłkarz Marcin Żewłakow.
Zadowolony z postawy polskiego golkipera, który latem dołączy do niemieckiego VfL Wolfsburg, był nie tylko 47-latek, ale także duńskie media. Mimo że nie wszystkie oceniły go tak samo, to doceniły jego występ (więcej TUTAJ).
Przeczytaj także:
Grabara wyprowadzony z równowagi. Ostra reakcja Polaka
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola