To było prawdziwe święto na Parken! Dla klubu z Kopenhagi to drugi awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów w historii. Los skojarzył ich z obecnym obrońcą tytułu, Manchesterem City. Obie drużyny spotkały się już w poprzedniej edycji europejskich pucharów. Wówczas na stadionie mistrza Danii padł bezbramkowy remis.
Gospodarze doskonale zdawali sobie sprawę, że starcie z angielskim gigantem nie będzie należało do łatwych, ale w tym sezonie Kopenhaga potrafiła ograć na własnym obiekcie chociażby Manchester United (4:3).
Drużyna prowadzona przez 35-letniego Jacoba Neestrupa dość energicznie rozpoczęła starcie z mistrzami Anglii. Inicjatywę błyskawicznie przejęli jednak piłkarze Manchesteru City. Już w pierwszych minutach świetną szansę po jednym ze stałych fragmentów gry miał Ruben Dias. Kapitalną interwencją na linii bramkowej popisał się Kamil Grabara.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu
Po zaledwie dziesięciu minutach podopieczni Pepa Guardioli znaleźli sposób na pokonanie polskiego bramkarza. Doskonałe prostopadłe zagranie od Phila Fodena wykorzystał Kevin De Bruyne. Belg płaskim uderzeniem na dalszy słupek zaskoczył 25-letniego golkipera.
Kwadrans później na murawie doszło do dość absurdalnej sytuacji. Jack Grealish w starciu z Diogo Goncalvesem nabawił się urazu i położył się na murawie, sygnalizując sztabowi, że potrzebna będzie interwencja medyków. Wydawało się, że Anglik opuści boisko, ale po chwili z grymasem na twarzy zameldował się przy linii bocznej.
Skrzydłowy Manchesteru City pojawił się na murawie zaledwie na kilkadziesiąt sekund, gdy do zmiany gotowy był Jeremy Doku. Pep Guardiola był niesamowicie wściekły na zmiennika, który zbyt długo rozgrzewał się do wejścia na plac gry.
Po chwili 21-latek miał okazję się zrehabilitować. Jego dośrodkowanie z pierwszej piłki idealnie znalazło w polu karnym Erlinga Haalanda, który niczym mistrz karate, chciał posłać piłkę do bramki uderzeniem z powietrza. Ostatecznie strzał poszybował nad poprzeczką.
Gdy do głosu na moment doszli gospodarze, nikt nie spodziewał się tego, że już przy jednej z pierwszych okazji piłka znajdzie drogę do bramki przyjezdnych. Koszmarny błąd popełnił Ederson, który zagrał wprost pod nogi zawodnika FC Kopenhagi. Pierwszy strzał na bramkę został zablokowany, ale dobitka Magnusa Mattssona była rewelacyjna.
Tuż przed przerwą Kopenhaga otrzymała potężny cios. Rykoszet przy zagraniu De Bruyne zmylił obrońców i do piłki dopadł Bernardo Silva, który miękkim uderzeniem z prostego podbicia pokonał Kamila Grabarę.
Po zmianie stron Manchester City wciąż dominował nad swoimi przeciwnikami, ale nie potrafił przebić się przez lepiej zorganizowaną defensywę. Gdy tylko lukę między rywalami znalazł Kevin De Bruyne, to udaną interwencją popisał się Grabara.
Polak nie dał się zaskoczyć także w pojedynku z Jeremym Doku. Starcie z "Obywatelami" było dla golkipera 109. występem w barwach FC Kopenhagi.
Gospodarze mieli świetną szansę, by drugi raz zaskoczyć przyjezdnych. Mohamed Elyounoussi pokazał spore doświadczenie z boisk Premier League, uwolnił się spod opieki obrońców i doskonałym zagraniem znalazł w polu karnym Andreasa Corneliusa. Duńczyk już składał się do uderzenia z powietrza, ale w ostatniej chwili "szczupakiem" akcję przerwał Nathan Ake.
W końcówce spotkania gracze trenera Guardioli pilnowali, by nie dopuścić rywali na własną połowę. Długo starali się wcisnąć trzeciego gola. W doliczonym czasie gry Grabara dwukrotnie zatrzymał Erlinga Haalanda, ale nacisk ze strony rywali był za mocny i Polak skapitulował przy strzale Phila Fodena, który zamknął ten mecz.
FC Kopenhaga - Manchester City 1:3 (1:2)
0:1 - Kevin De Bruyne 10'
1:1 - Magnus Mattsson 34'
1:2 - Bernardo Silva 45+1'
1:3 - Phil Foden 90+2'
FC Kopenhaga: Kamil Grabara - Kevin Diks, Scott McKenna, Denis Vavro, Elias Jelert - Rasmus Falk, Victor Claesson (55. Andreas Cornelius), Diogo Goncalves (70. Oscar Hojlund) - Elias Achouri (81. Christian Sorensen), Magnus Mattson (81. Jordan Larsson), Mohamed Elyounoussi
Manchester City: Ederson - Kyle Walker, John Stones, Ruben Dias, Nathan Ake - Rodri - Phil Foden, Kevin De Bruyne, Bernardo Silva (78. Matheus Nunes), Jack Grealish (21. Jeremy Doku) - Erling Haaland
Żółte kartki: Falk, Diks, Neestrup (Kopenhaga)
Sędzia: Jose Sanchez Martinez
Czytaj też:
Bayern zawodzi, ale Tuchel nie czuje rosnącej presji. "Trzeba zachować spokój"
Wszystko zmierza we właściwym kierunku. Kluczowa decyzja GKS-u Tychy