Uratował ich spokój. Daniel Myśliwiec skomentował 70. derby Łodzi

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec

- W przerwie główny przekaz był taki, że chcemy grać w piłkę i wygrać - zdradził Daniel Myśliwiec, trener Widzewa Łódź po derbowej wygranej z ŁKS-em w 21. kolejce PKO Ekstraklasy.

[color=#000000]

Komentarzem do pierwszych 45 minut mogłaby być scena z filmu "Chłopaki nie płaczą", w której grany przez Michała Milowicza Bolec mówi: "Spokojnie, zaraz się rozkręci". Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.

- Pierwsza połowa typowo derbowa, na nudne 0:0, ale 0:0, które nie powinno zachwycić żadnego kibica. W drugiej połowie wreszcie byliśmy sobą, graliśmy na własnych zasadach - przyznał Daniel Myśliwiec w pierwszych słowach podczas spotkania z dziennikarzami.[/color]

- W przerwie w sumie postawiliśmy na spokój. Uznałem, że to, co jest najlepsze, to właśnie spokój. Nie wykorzystywaliśmy przestrzeni, z czego można było wywnioskować, że go brakuje. Przeciwnik stosuje pressing w systemie 4-4-2 w diamencie, chcieliśmy ich wciągnąć do gry zgodnie z tym co planowaliśmy, ale nie zgodnie z tym, co było skuteczne. Nastąpiła korekta w środku. Kiedy dostawaliśmy się w pierwszą linię, linia obrony reagowała na to i zabierała nam przestrzeń za linią obrony - powiedział trener Widzewa Łódź.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo imponuje formą. Pokazali, co zrobił na treningu

Po zmianie stron to czerwono-biało-czerwoni wykazywali dużo więcej chęci do atakowania i zdobywania bramek. Co zatem ich szkoleniowiec powiedział drużynie w przerwie?

[color=#000000]- To były drobne, kosmetyczne zmiany. Ale główny przekaz był taki, że przyjechaliśmy grać w piłkę i wygrać. Mogę przygotować piłkarzy, by jak najlepiej robili swoje zadanie, dać im narzędzia, a nie dawać im schematy - odpowiedział.

[/color]W 39. minucie z powodu kontuzji boisko opuścić musiał Marek Hanousek. Zastąpił go Dominik Kun, co do którego można było mieć obawy, ale okazało się, że był jednym z lepszych widzewiaków na placu gry.

- Kunik top. Ewentualnie mogę dopowiedzieć "bardzo top", a w sumie to "turbo top". Zejście Marka to kwestia świadomości, żeby nie pozostawiać wątpliwości. Jeśli Marek jest gotowy nie na 100, a na 99 procent i na przykład raz może nie wsadzić nogi czy nie dobiec do przeciwnika, to szacunek za odwagę oraz decyzję - wyjaśnił Myśliwiec.

Zapytaliśmy trenera RTS-u, czy nie zdziwił go fakt, że po tym, jak jego drużyna objęła prowadzenie, ŁKS nie rzucił się do odrabiania strat i był dość pasywny w ofensywie.

- Nie do końca zgodzę się, że "nie rzucił się". Piłkarz musi wiedzieć, co robić. Mieli strategię, my też ją mieliśmy, ale zmienialiśmy ją nie na poziomie trenera, a piłkarza. To jest kwestia modelu. Model ma zawsze dużą przewagę nad jednostką. Stąd myślę, że różnica. Nie umniejszam chęci rywalowi. To jest kwestia decyzyjności w poszczególnych momentach i ich świadomości jak kontrolować głowę - powiedział. 

W barwach Widzewa zadebiutował bramkarz Rafał Gikiewicz. 36-letni gracz wniósł sporo spokoju do bloku defensywnego i zachował czyste konto.

- Musielibyśmy wejść w głowy piłkarzy, żeby tę kwestię rozstrzygnąć. Odkąd Rafał przyszedł, częściej gramy z bramkarzem. Można było wysnuć taki wniosek po tym, co działo się wcześniej. Dzięki temu stworzyliśmy więcej sytuacji niż z Jagiellonią. Zgodzę się, że był trochę bezrobotny. To nietuzinkowa postać, wzmocniła nas jako osobowość. Wybronił kilka sytuacji dla przeciwnika, ale sam nie byłby w stanie zdobyć bramki, wykonać wślizgów czy zdobyć bramki. Fajnie, że z nami jest, ale najważniejsze jest to, że byliśmy razem - zakończył Daniel Myśliwiec.

Ekipa ze wschodniej części Łodzi wskoczyła na 11. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy i oddaliła się od strefy spadkowej na 4 punkty. W następną niedzielę czeka ją starcie domowe z Górnikiem Zabrze.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj również: Strzelił w derbach Łodzi i zrobił to. Szalona radość napastnika Widzewa [WIDEO]

Komentarze (0)