Oba gole dla gości padły w drugiej połowie. W 54. minucie Aleksandra Bobka pokonał Jordi Sanchez, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry zrobił to Fabio Nunes. Więcej o meczu TUTAJ.
- To dla nas smutny wieczór. Zepsuliśmy naszym kibicom piłkarskie święto. Pierwsza połowa jeszcze pokazała, że daliśmy radę dotrzymać kroku Widzewowi. Nie było może zbyt wielu sytuacji, ale wyglądało to z naszej strony przyzwoicie. W drugiej połowie straciliśmy bramkę i nie potrafiliśmy odpowiedzieć. To jest do analizy, bo przy wsparciu kibiców, nie poszliśmy do przodu i nie zaryzykowaliśmy. Czuję się za to odpowiedzialny, bo druga połowa była dla nas słaba - przyznał Piotr Stokowiec.
Ełkaesiacy nawet po straconej pierwszej bramce mieli spory problem z tym, by ruszyć do przodu. Ogółem oddali zaledwie trzy celne strzały.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zjawiskowa bramka w meczu kobiet. Co za "piętka"!
- Z naszej strony zabrakło sportowej złości i energii do gry ofensywnej. Mało było strzałów i też to dostrzegłem. Rozmawiałem z zawodnikami, ale nastroje obecnie są fatalne. Czy wierzę w utrzymanie? Musimy patrzeć na najbliższy mecz i to jest najważniejsze. Nie możemy wybiegać daleko w przyszłość. Potrzebujemy po prostu zwycięstw. Po takim meczu nie będę mówił o wizjach - stwierdził trener ŁKS Łódź.
Przed startem wiosennej części sezonu wszyscy w klubie podkreślali, jak dobrze są przygotowani pod względem mentalnym. Porażka po golu w doliczonym czasie z Koroną w Kielcach oraz przegrane w fatalnym stylu derby z Widzewem Łódź z pewnością mocno podcinają skrzydła.
- Wyniki, które notujemy, na pewno nie sprzyjają pewności siebie. Gdybyśmy nie stracili bramki w Kielcach, ta pewność siebie byłaby większa. Nie mówię tego jako wytłumaczenie, bo słów z moich ust powinno być jak najmniej. Myślę, że wynik jest nam potrzebny i konkret, bo to się przekłada. Zawodnicy bali się uderzyć, przedryblować. Były ułamki sekund, że można się pokusić o strzał. Brakuje pewności, brakuje zdecydowania i podjęcia właściwej decyzji. To jest do poprawy - przyznał Stokowiec.
Łódzki Klub Sportowy ma na koncie 10 punktów zdobytych w 20 meczach. Do końca sezonu pozostało im 14 spotkań, a strata do bezpiecznej pozycji wynosi 11 oczek. Matematyka podpowiada, że trzeba wygrać cztery mecze, żeby w ogóle myśleć o pozostaniu w elicie.
[color=#000000]- Nie będę denerwował bardziej kibiców, bo dużo przykrości im sprawiliśmy. Widziałem intensywność w pierwszej połowie na niezłym poziomie. A co do szans, musimy patrzeć na następny mecz, skupić się na tym, żeby mieć nadzieję i dokonać czegoś takiego nieoczywistego, jak zwycięstwo w Szczecinie. To by było coś, co by odwróciło morale i nas uniosło - zakończył trener ŁKS-u.
[/color]Wspominany mecz w Szczecinie z Pogonią czeka biało-czerwono-białych już w najbliższy piątek o godzinie 20:30.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty