Daniel Myśliwiec przestawił głowy piłkarzy Widzewa Łódź. "Wychodzimy z takiego założenia"

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec

- Cieszę się, że obaliliśmy kolejny mit - powiedział Daniel Myśliwiec, trener piłkarzy Widzewa Łódź po wygranym 3:1 meczu 22. kolejki PKO Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze.

Gole dla czerwono-biało-czerwonych zdobyli w pierwszej połowie Antoni Klimek i Juan Ibiza, a wszystko zwieńczył trafieniem w doliczonym czasie gry Noah Diliberto. Kontaktowego i - jak się później okazało także - honorowego gola dla Górnika strzelił Rafał Janicki. Naszą relację znajdziesz TUTAJ.

- Ciężko się nie cieszyć. Myślę, że dobry mecz w naszym wykonaniu. Na pewno trzeba zwrócić uwagę na to, że zabrakło nam konsekwencji w pierwszej połowie, albo zbyt mało reagowaliśmy na grę przeciwnika. Rywal nie miał nic do stracenia, trzy zmiany w przerwie, podszedł wyżej. Wymagałbym od nas większej precyzji i odwagi, nawet przez to, że mieliśmy duży handicap dwóch bramek. Powinniśmy zagrać z większym luzem niż na początku drugiej połowy - ocenił na konferencji prasowej Daniel Myśliwiec.

- Nie powiedziałbym, że mieliśmy pod kontrolą drugą połowę. Nawet przed tą kluczową interwencją Gikiego na 2:2 po strzale Podolskiego, mieliśmy podwójną okazję bramkową i powinno być dawno po meczu. To jest coś, nad czym powinniśmy pracować. Cieszę się, że obaliliśmy kolejny mit, że po ważnym meczu Widzew potrafi wygrać - podkreślił szkoleniowiec Widzewa Łódź.

ZOBACZ WIDEO: Barcelona ma kolejny wielki talent. Po tym golu komentator aż krzyczał

Zdaniem trenera łódzkiego zespołu, nie ma jednego bohatera spotkania z Górnikiem Zabrze. I tu zaczął wymieniać zasługi wielu piłkarzy przy tym zwycięstwie.

- Jordi przy bramce Klimka wykonał kapitalny ruch, gdzie mógł przyłożyć stopę i zostać jeszcze większym bohaterem. Kluczowe w naszej pracy będą wyniki, ale dla mnie jako trenera to są najważniejsze sygnały, że takie małe cegiełki będą powodować zwycięstwa. Górnik był bardziej odważny, korzystał z gry przez środek, ale zmierzam do tego, że pomimo nie zawsze strategicznych dobrych decyzji, lider - czyli Jordi, Bartek Pawłowski, Fabio Nunes - goni jak wściekły - tłumaczył.

- My nie wygrywaliśmy meczów przez to, że mało strzelaliśmy, ale że w sytuacjach nie potrafiliśmy wybronić. Warta Poznań z jednej sytuacji miała konkret, a my z dziewięciu okazji - nie. Jagiellonia miała trzy konkrety, ale nas to tyle kosztowało, że brakowało powrotu do obrony. Jakość gry ofensywnej i skuteczność doda tylko kolorytu i pokaże, że warto na nasze mecze chodzić - zaznaczył Myśliwiec.

Według pytanego chwilę wcześniej na spotkaniu z dziennikarzami trenera zabrzan, Jana Urbana, Górnik był zbyt bojaźliwy (więcej TUTAJ). Co na to szkoleniowiec RTS-u?

- Nie wiem, my graliśmy swoje. A emocje? Strachu bym nie spłycał. Nie interpretowałbym pewnych zachowań przez pryzmat strachu. Rywale mieli spory dylemat, jak nas "złapać". Jasno sobie powiedzieliśmy, że to jest od początku ważne. Zastanawiam się, czy Lukas Podolski faktycznie boi się grać w piłkę w ekstraklasie. Ma wokół siebie nieprzypadkowych ludzi. Trener Urban korzysta z tego potencjału zacnie. W ostatnich pięciu meczach przed nami zdobyli 13 punktów. Dalej bałem się patrzeć - uśmiechał się Myśliwiec.

- A więc jednak strach u trenera - zauważyliśmy. - Ja mogę się bać. Piłkarze? Nie - odpowiedział. 

Wygrana 3:1 z Górnikiem to drugie zwycięstwo Widzewa w trzecim meczu 2024 roku. W pierwszym z nich przegrali 1:3 z Jagiellonią Białystok, zaś w drugim pokonali na wyjeździe ŁKS 2:0. Co istotne, tylko w starciu z Dumą Podlasia zespół ze wschodniej części Łodzi postawił na bardzo intensywną pierwszą połowę. W dwóch późniejszych meczach zespół potrafił zachować energię na drugie 45 minut.

- Myślę, że nie będzie problemu, jeśli uchylę rąbka tajemnicy z rozmowy w szatni przed meczem. Wyszliśmy z założenia, że... prowadzimy 1:0 od początku meczu. Dotąd w momencie, gdy jest 0:0, rzucaliśmy się jak wściekli. A jak coś nas napędza, nie zawsze podejmujemy dobre decyzje. Wychodząc z nastawieniem, że jest 1:0, piłkarze napierali, ale z chłodniejszymi i bardziej wyważonymi decyzjami, choć nie grali na alibi. Bartek Pawłowski jest niecierpliwy, Jordi jest niecierpliwy. Wytrwali pierwsze 10 minut, choć piłki nie dotykali. Ci piłkarze zrozumieli, że jeśli kontrolujemy siebie i napędzamy siebie, łapiemy "flow", to będzie dobrze. Cieszę się, że było widać, ze wyciągnęli wnioski z poprzednich meczów i odebrali zasłużoną nagrodę - zakończył Daniel Myśliwiec.

W środę widzewiacy zmierzą się w Krakowie z Wisłą w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski. A w sobotę we Wrocławiu czeka ich wyjazdowe starcie ze Śląskiem w 23. kolejce PKO Ekstraklasy.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Sprawdź też tabelę PKO Ekstraklasy -> 

Komentarze (0)