Grał z Krychowiakiem. Zdradził, co Polak robił w Sevilli

Getty Images / Grzegorz Krychowiak (L) i Juan Munoz (P) grali razem w Sevilli
Getty Images / Grzegorz Krychowiak (L) i Juan Munoz (P) grali razem w Sevilli

Juan Munoz, czyli napastnik Zagłębia Lubin, zaczynał karierę pod skrzydłami słynnego Unaia Emery'ego w Sevilli. Opowiada nam, czym szczególne wrażenie wywarł na nim wówczas Grzegorz Krychowiak. - Zaskoczył mnie, gdy trafił do Sevilli - wspomina.

Juan Munoz trafił do Zagłębia Lubin przed obecnym sezonem. Wychowanek Sevilli FC, mający na koncie występy w La Lidze w barwach tego klubu, zapowiadał się na gracza, który może okazać się jednym z jaśniejszych punktów PKO Ekstraklasy. Jak dotąd jednak strzelił dla ekipy Waldemara Fornalika tylko dwa ligowe gola i jedną w Pucharze Polski.

W rozmowie z WP SportoweFakty Munoz przyznaje, że sam nie jest zadowolony z tej sytuacji. Wspomina też czasy wspólnej gry z Grzegorzem Krychowiakiem, z którym zetknęli się w Sewilli.  - Zawsze mieliśmy dobre relacje z Grzegorzem - zaznacza Hiszpan.

U Emery'ego jak w rodzinie

Munoz dostał możliwość debiutu w pierwszej drużynie Sevilli w grudniu 2014 roku, za kadencji Unaia Emery'ego. Najpierw zagrał w Pucharze Króla, potem występował jeszcze od czasu do czasu w La Lidze, a nawet zaliczył grę w Lidze Mistrzów przeciwko Juventusowi Turyn.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: młody Messi bohaterem. Zobacz jego bramkę

- To właśnie Unai Emery postawił na mnie w Sevilli, zaufał mi, dał mi szansę w pierwszym zespole, gdy byłem jeszcze młodym chłopakiem. Pozwolił mi zadebiutować w La Liga i innych rozgrywkach. Zawdzięczam mu tak naprawdę wszystko - wyznaje Munoz.

Hiszpański napastnik Zagłębia próbuje wskazać sekret sukcesów 52-letniego szkoleniowca, który po pracy w Sewilli zyskał międzynarodowe uznanie, a obecnie prowadzi zespół Aston Villi.

- Od tamtej pory pracował już we Francji, czy w Anglii. Gdzie nie trafi, tam wykonuje świetną robotę. Nie ma w tym przypadku, to wielki trener. Potrafił tak prowadzić zespół, że zawodnik, który nie grał regularnie czuł się tak samo ważny w szatni, jak ten, który wybiegał w podstawowym składzie. To ważna umiejętność - zaznacza Munoz.

I dodaje: - W Sevilli za czasów Emery’ego czuliśmy się tak, jakbyśmy w klubie mieli drugą rodzinę. On zawsze używał właśnie tego słowa: rodzina. Sprawiał, że wszyscy wiosłowaliśmy w tym samym kierunku.

Po sukcesach z Sevillą Emery dostał szansę pracy w tak uznanych klubach, jak PSG czy Arsenal. - W trzy lata trzy razy wygrywał z Sevillą Ligę Europy - przypomina napastnik Zagłębia. - To było jak dynamit dla jego kariery, wyniosło go na światowy poziom, jeśli chodzi o trenerkę. Wydaje mi się jednak, że zawsze miał jasną wizję. Stawiał na skromność, pracę, odpowiednie zarządzanie szatnią i to doprowadziło go do wielkich rzeczy - dodaje.

Tym zaskoczył Grzegorz Krychowiak

W 2014 roku w andaluzyjskim klubie Munoz po raz pierwszy zetknął się z Grzegorzem Krychowiakiem, którego kariera wówczas - po pobycie we Francji - dopiero się rozkręcała. Zdaniem Hiszpana, pod jednym względem Polak wyprzedził epokę.

- Grzegorz zaskoczył mnie, gdy przyszedł do Sevilli. Oczywiście jego idea futbolu różniła się wówczas od typowego futbolu hiszpańskiego, ale zrobił na mnie wrażenie przede wszystkim swoją pracowitością. Przychodził w tamtych czasach na treningi jako jeden z pierwszych, a wychodził jako ostatni. Jego codzienna rutyna była niezwykle profesjonalna, ponad zwyczajne standardy - wspomina Munoz.

Hiszpan uważa, że kluczem do sukcesu w przygodzie Polaka z Sevillą było właśnie podejście mentalne.  - Krychowiak pewnie szybko przekonał się, że futbol w wydaniu polskim różni się znacząco od hiszpańskiego. W Polsce piłka opiera się na fizyczności, grze kontaktowej, bieganiu. W hiszpańskiej piłce więcej jest np. ruchu bez piłki, ale też panowania nad futbolówką - tłumaczy Munoz.

- Grzegorz szybko odkrył, gdzie ma mocniejsze i słabsze strony. Potrafił ciężko pracować nad tymi drugimi rzeczami, czyli nad elementami, do których nie był może wcześniej tak przystosowany. W efekcie zaliczył w Sevilli wspaniały czas. Później podpisał kontrakt z kolejną wielką ekipą, czyli PSG - przypomina Munoz.

Koniec "Krychy" w kadrze. "Nie znam okoliczności"

Wieść o tym, że jego były kolega z Sevilli niedawno zakończył karierę reprezentacyjną, w wieku zaledwie 33 lat, była dla Hiszpana niespodzianką. - To mnie faktycznie zaskoczyło. Trochę straciłem go ostatnio z pola widzenia, bo nie śledzę ligi saudyjskiej na co dzień. Nie wiem, w jakich okolicznościach dokładnie zakończył karierę w kadrze, czy to była bardziej jego decyzja, czy sztabu. Pamiętam jednak, jaki poziom reprezentował Grzegorz i tacy piłkarze mogą grać na poziomie międzynarodowym tak długo, jak sami zechcą - uważa.

Munoz pochodzi z Andaluzji, więc los klubów z tego regionu interesuje go szczególnie. Niedawno do przedostatniego zespołu hiszpańskiej ekstraklasy, czyli do Granady CF trafiło dwóch polskich piłkarzy: Kamil Piątkowski i Kamil Jóźwiak. Jak Hiszpan widzi szanse na utrzymanie ich drużyny w La Liga?

- Faktem jest, że La Liga to trudne rozgrywki. Granada to klub, który przez wiele lat w swojej historii funkcjonował w piłkarskiej elicie w Hiszpanii. Z racji pewnych okoliczności teraz przeżywają jednak naprawdę zły moment. Dopóki jednak sezon trwa, to nie wiadomo jeszcze, co się może wydarzyć. Być może uda im się złapać lepszą serię i będą w stanie do końca bić się o utrzymanie? - zastanawia się napastnik.

Poszukiwanie szczęścia w Polsce

Sam Munoz do Lubina trafił po odejściu z Leganes. Nie kryje, że jego przygoda z Zagłębiem mogłaby wyglądać okazalej pod względem strzeleckim. Ostatnio w meczu z Puszczą Niepołomice trafił wprawdzie do siatki, ale z ewidentnego off-side'u.

- Szkoda, że przy tej bramce był jednak odnotowany spalony. Tym bardziej że zespół wykonał dużą pracę. Rywale, czyli Puszcza, to zespół mający nieco inne założenia, niż przeciętnie, grający bardzo bezpośredni futbol - wskazywał Hiszpan.

Niedawno do Ekstraklasy przybył jego były klubowy kolega - Josema. Trafił do Ruchu Chorzów. - Graliśmy wspólnie w Leganes. Życzę mu jak najwięcej szczęścia tutaj, bo to wielki profesjonalista. W ostatnim sezonie nie mógł jednak występować tak regularnie, jak by chciał – wspomina piłkarz Zagłębia.

I podkreśla: - Ja też próbuję tu szczęścia. Faktem jest, że wolałbym, żeby mi szło trochę lepiej. Wolałbym teoretycznie grać więcej i pokazać, dlaczego tu trafiłem. Pracuję dzień po dniu, natomiast na razie nie mogę pokazać na boisku wszystkiego, co bym chciał. Jestem jednak profesjonalistą, nigdy w żadnym klubie nie miałem problemów. Będę nadal ciężko pracował, by w momencie, jak otrzymam szansę, pokazać, po co mnie tu sprowadzono.

"Kuba kłamie". Ujawnia treść SMS ws. filmu Kuby
Wisła miała porywać, a nadziała się na gwizdy. "To normalne, że są wściekli"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty