Podczas przerwy zimowej z Wolfsburga napływały pozytywne informacje o Jakubie Kamińskim. Solidnie popracował, pokazał się z dobrej strony w sparingach i wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie VfL.
Ale Bundesliga po raz kolejny go zweryfikowała. Zagrał w dwóch meczach od 1. minuty i nie były to dobre występy. W rywalizacji z FSV Mainz miał wyborną okazję, żeby strzelić gola, jednak jej nie wykorzystał i spotkanie zakończyło się remisem. Niewiele lepiej było przeciwko Heidenheim. Zresztą, niech przemówią noty "Kickera", odpowiednio 4,5 oraz 4, więc bardzo słabo.
I cóż, Kamiński od 20 stycznia nie podniósł się z ławki. W trzech kolejnych meczach był w kadrze, ale na boisku się nie pojawił. A ostatnie dwa spotkania VfL oglądał z perspektywy trybun. Został odstawiony na boczny tor przez trenera Niko Kovaca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu
- W ostatnich dwóch meczach był na trybunach i to prawdopodobnie miało podłoże sportowe. Nikt nie wymyśli niczego nowego i nie będzie teraz szukał winnego tej sytuacji - mówi nam były reprezentant Polski Radosław Gilewicz (obecnie ekspert Viaplay).
W całym sezonie Kamiński uzbierał w sumie piętnaście występów, ale jeśli spojrzy się na minuty, to jest znacznie gorzej (430 minut).
To oczywiście fatalne informacje dla Michała Probierza i reprezentacji Polski. Bo Kamiński w formie byłby pewniakiem do gry w barażach, ale Kamiński w obecnej sytuacji nie ma nawet prawa myśleć o powołaniu.
- To jest bardzo trudny okres dla tego młodego chłopaka. Uważam, że to nie tylko piłkarz o bardzo dużym potencjale, ale przede wszystkim o bardzo dobrym charakterze. Każdy trafia w karierze na trudniejszy moment i musi go przejść - podkreśla Gilewicz.
- Wiemy, że piłka bywa przewrotna i pozycja trenera Kovaca nie jest zbyt mocna. Tutaj wszystko może się zmienić z tygodnia na tydzień. Może dojść do sytuacji, w której Kovac zostanie zwolniony, bo oczekiwania w stosunku do jego osoby i drużyny są zdecydowanie większe niż osiągane wyniki - zauważa nasz rozmówca.
Należy sobie jednak zadać pytanie, czy wszystkiemu winny jest trener. Kamiński nie mógł narzekać, dostał szansę w dwóch meczach z rzędu, ale jej nie wykorzystał i teraz musi walczyć od nowa. A czas ucieka.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty