Już ponad dwa lata temu, bo dokładnie 24 lutego 2022 roku, Władimir Putin rozpoczął barbarzyńską wojnę Rosji z Ukrainą, w której giną setki tysięcy niewinnych ludzi. Agresorowi pomaga zaprzyjaźniona Białoruś, lecz nasi wschodni sąsiedzi nie dają za wygraną.
Przez sytuację polityczną w rozgrywkach międzynarodowych w wielu sportach Rosjanie oraz Białorusini nie mogą występować pod swoją flagą, swoim hymnem oraz symbolami związanymi z krajem pochodzenia. Są także dyscypliny, gdzie w ogóle nie spotkamy takich zawodników. Tak jest m.in. w żużlu.
Przez powiązania Białorusi z Rosją, Ukraińcy oskarżają także kraj rządzony przez Łukaszenkę i uważają go za agresora. Ten fakt nie przeszkadzał jednak piłkarzowi zza naszej wschodniej granicy. Maksym Diegtiarow, bo o nim mowa, jest na ustach ukraińskich mediów w ostatnim czasie.
To za sprawą jego próby zatrudnienia w białoruskiej drużynie. 30-latek był na testach w klubie FK Witebsk, który występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej w tym kraju. Dehtiariow od sierpnia 2023 roku był bez zatrudnienia i chciał znaleźć nowe miejsce do grania.
Jak informuje oficjalna strona FK Witebsk, Maksym Dehtiariow wystąpił w dwóch spotkaniach towarzyskich, lecz według sztabu szkoleniowego nie spisał się dobrze i nie wyróżnił się niczym specjalnym. Władze postanowiły nie podpisywać z nim kontraktu. Ukraiński portal sport24.ua zatytułował swój artykuł słowami "Żenada dnia."
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: młody Messi bohaterem. Zobacz jego bramkę
Zobacz także:
Nagły zwrot ws. Xaviego? Laporta wysłał mu propozycję
Paul Pogba zabrał głos po dyskwalifikacji. "Jestem smutny i zszokowany"