Szalony mecz w Premier League! Z 0:3 na 4:3!

Materiały prasowe / Fot. Unsplash
Materiały prasowe / Fot. Unsplash

Nieprawdopodobne widowisko na Dean Court. AFC Bournemouth przegrywało już z Luton Town 0:3, by ostatecznie odrobić straty i zwyciężyć 4:3!

W środę rozegrano zaległe spotkanie 17. kolejki Premier League. W pierwszym terminie rywalizacja obu zespołów została przerwana w drugiej połowie (przy wyniku 1:1) z powodu zasłabnięcia zawodnika gospodarzy, Toma Lockyera.

W powtórce spotkanie wystartowało od początku i przed przerwą piłkarze Luton Town dali prawdziwy koncert. Prowadzenie objęli już w 9. minucie po główce Tahitha Chonga, a do szatni schodzili ostatecznie aż z trzybramkową zaliczką.

Na 0:2 po podaniu Alfiego Doughty'ego trafił Chiedozie Ogbene, natomiast w doliczonym czasie potężnym strzałem pod poprzeczkę z ostrego kąta Neto pokonał Ross Barkley.

Problem beniaminka był jednak taki, że o ile pierwszą część rozegrał perfekcyjnie, to w drugiej całkowicie się rozsypał. "Wiśnie" zaczęły odrabiać straty w 50. minucie po golu niezawodnego Dominica Solanke (15. trafienie w obecnym sezonie Premier League), a potem w ciągu dwóch minut doprowadziły do remisu. Kontakt zapewnił im w ogromnym zamieszaniu Illia Zabarnyi, zaś remis mieliśmy po precyzyjnym płaskim uderzeniu Antoine'a Semenyo.

Ten sam Semenyo został ostatecznie bohaterem, kompletując w końcówce dublet i zapewniając AFC Bournemouth pełną pulę! "Wiśnie" wygrały 4:3 i mają teraz 35 pkt., dzięki czemu umocniły się w środku stawki.

W Luton natomiast nastroje będą fatalne. Gdyby goście sięgnęli po 3 "oczka", dogoniliby Nottingham Forest i opuściliby strefę spadkową. Nic jednak z tego, wciąż pozostają pod kreską i gdyby sezon zakończył się teraz, wróciliby do The Championship.

AFC Bournemouth - Luton Town 4:3 (0:3)
0:1 - Tahith Chong 9'
0:2 - Chiedozie Ogbene 31'
0:3 - Ross Barkley 45+1'
1:3 - Dominic Solanke 50'
2:3 - Illia Zabarnyi 62'
3:3 - Antoine Semenyo 64'
4:3 - Antoine Semenyo 83'
 
ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty