Z Cardiff Mateusz Puka, WP SportoweFakty
Choć klub pod względem sukcesów nie może równać się do najlepszych angielskich zespołów, to właśnie w Cardiff zdecydowano się zbudować dla fanatyków piłki nożnej wyjątkowe miejsce spoczynku. "Ogród pamięci", bo tak oficjalnie nazywany jest cmentarz fanów Cardiff City, wciąż jest jedną z nielicznych takich atrakcji na świecie.
Mieści się na stosunkowo niewielkim skwerku zlokalizowanym pomiędzy stadionem, parkingiem i ruchliwą drogą. Niedawno ogrodzono go drewnianym płotkiem, a każde miejsce rozsypania prochów jest wyraźnie oznaczone. Tabliczka informuje o zakazie samodzielnego rozsypywania prochów.
Cmentarz jest zadbany, a przy kilku grobach dzień przed meczem Polaków z Walijczykami paliły się znicze. Wiele z nich jest także ozdobionych świeżymi kwiatami.
ZOBACZ WIDEO: To oni będą naszą tajną bronią na mecz z Walią? Padają dwa nazwiska
Zaledwie w ciągu dwóch ostatnich lat miejsce zapełniło się przynajmniej kilkunastoma nowymi grobami. Warto jednak zaznaczyć, że nie chodzi tylko o symboliczne miejsce pochówku, a faktyczne miejsce złożenia prochów. Zwyczaj rozpoczęto jeszcze w okolicach poprzedniego stadionu Cardiff City, a po przeprowadzce na nowy obiekt zmieniono nieco zasady i zamiast rozsypywać prochy zmarłych kibiców, zakopuje się je w ziemi.
- Kiedyś faktycznie rozsypywaliśmy prochy fanów na murawie. Władze Premier League rekomendowały nam jednak, by w takich przypadkach brać nieco ziemi zza bramek i przysypywać nimi prochy zmarłych - tłumaczył całą procedurę wiele lat temu w rozmowie z BBC, menedżer obiektu Wayne Nash.
W centralnym miejscu ogrodu znajduje się pamiątkowa tablica poświęcona Frederickowi Charlesowi Keenorowi, czyli wieloletniemu kapitanowi Cardiff City, który w 1927 roku wraz z zespołem wywalczył jedyny jak do tej pory FA Cup dla drużyny spoza Anglii.
Dla polskich kibiców ten zwyczaj może wydawać się zupełnie "egzotyczny”, ale w kilku krajach jest już dość dobrze znany. Za inicjatorów takiego pomysłu uznaje się powszechnie władze niemieckiego HSV, które chciały w ten sposób uhonorować najwierniejszych fanów. Później zwyczaj przeniósł się do Argentyny, a potem także do Hiszpanii. Nie tak dawno głośno było o tym, że Atletico Madryt oferuje swoim zmarłym fanom taką usługę za "jedyne" 50-150 euro rocznie.
Władze walijskiego klubu nie były zresztą nawet pierwsze w Wielkiej Brytanii, bo wcześniej podobne rozwiązanie przyjęło się w Leicester City. Trudno jednak mówić, by osobliwy zwyczaj chowania prochów zmarłych kibiców tuż obok stadionu, stał się normą.
"Ogród pamięci pozwala upamiętnić i uhonorować wszystkich tych, którzy przez lata byli częścią społeczności kibiców Cardiff City. Klub organizuje nie tylko samą ceremonię pogrzebową, ale umożliwia także wynajęcie obiektu, a nawet catering" - czytamy w oficjalnej broszurze.
Kawałek dalej znajduje się brama pamięci, a na jej ścianach pamiątkowe tablice zmarłych piłkarzy, działaczy i kibiców. W sumie ponad 150 nazwisk.
Choć Cardiff City Stadium nie jest największym stadionem w mieście, to od kilku lat piłkarska reprezentacja Walii rozgrywa na nim wszystkie swoje mecze. Nie dość, że obiekt jest dla niej niezwykle szczęśliwy (w ostatnich latach gospodarze przegrali na nim tylko trzy z 24 spotkań), to dodatkowo mniejsza pojemność trybun (około 30 tysięcy miejsc) pozwala stworzyć fanom znakomitą atmosferę.
- Dobrze się stało, że to Cardiff City Stadium stał się domem piłkarskiej reprezentacji Walii. Principality Stadium został wybudowany głównie pod rozgrywki rugby, a podczas meczów piłkarskich nigdy nie było tam tak dobrej atmosfery jak teraz na mniejszym obiekcie. Zresztą rzadko kiedy udawało się go zapełnić, a przypuszczam, że nawet na spotkanie z Polską, byłby z tym problem - mówi nam Phil Blanche, dziennikarz Press Association z Cardiff.
Z Cardiff Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Nietypowa zagrywka Walijczyków. Wykorzystali telebim
Probierz: Nie mamy żadnych obaw