Dariusz Tuzimek: Reprezentacja Polski awansowała do mistrzostw Europy i choć zrobiła to jako ostatnia na kontynencie i dopiero w rzutach karnych, to i tak się wszyscy z tego cieszymy. Pojawił się nawet entuzjazm i nadzieje, że może Polacy coś ugrają na niemieckich boiskach. Tymczasem Biało-Czerwoni ostatnio wygrywali tylko ze słabeuszami, takimi jak Estonia, Łotwa czy Wyspy Owcze. Już nawet Mołdawia okazała się dla nas za mocna. Jaka jest prawda o aktualnej sile reprezentacji Polski?
Marek Jóźwiak, były reprezentant Polski: Z naszą kadrą jest jak z grą komputerową, w której ma się trzy życia. Nasz zespół najpierw poległ za Fernando Santosa, później Michał Probierz nie wykorzystał sytuacji, bo nie awansował przez to, że nie wygrał z Mołdawią i Czechami, więc awans udało się nam osiągnąć dopiero w trzecim "życiu", czyli w barażach. Ale to dobrze, że się trochę tego entuzjazmu teraz pojawiło, bo ostatnio nad polską piłką ciągle zbierały się ciemne chmury. Można było się już tym zmęczyć. Na entuzjazmie wszystkim będzie się lepiej pracowało. I ludziom w PZPN, i piłkarzom, i trenerowi.
A czy reprezentacja Polski - patrząc po meczach z Estonią i Walią - zrobiła progres?
Tu bym się bardzo mocno zastanowił. Bo na pewno na plus mogę zaliczyć to, że drużyna się mocno zjednoczyła, skoncentrowała na celu, jakim był awans. Ponownie widać, że ci zawodnicy lubią ze sobą przebywać, a wcześniej nie zawsze tak było. Pamiętamy, jak tę kadrę toczyły wewnętrzne konflikty i niesnaski. Teraz to wszystko się uspokoiło, wyciszyło, nie widać złych emocji.
Jeśli chodzi o samą grę, to teza o progresie byłaby jednak mocno naciągana. Ale w Cardiff dało się zauważyć, że ta grupa ludzi walczy na boisku, swoją postawą ci piłkarze pokazują, że naprawdę zależy im na sukcesie. Mnie natomiast przeszkadza to, że stałe fragmenty gry, które kiedyś były silną stroną Biało-Czerwonych, dziś są naszą słabością. Zarówno pod własną bramką, jak i bramką rywala. To jest pierwszy element do poprawy, bo w turnieju czasem gra się nie będzie układać i dobrze rozegrany stały fragment może być decydujący. Warto nad nim popracować.
ZOBACZ WIDEO: Michał Probierz zdradza, co pomyślał po obronionym przez Szczęsnego karnym
A nie martwi to ciebie, że byliśmy w Cardiff tak ubodzy w defensywie? Przez 120 minut nie oddaliśmy celnego strzału na bramkę rywali.
Wolę myśleć, że było to spowodowane wyłącznie stawką meczu. Przegrywający odpadał, więc żadna z drużyn nie chciała się odkryć. Jeśli już ktoś grał odważniej, ryzykowniej, to bardziej Walijczycy niż my. Pamiętajmy też, że kiedy nasza kadra miała spacerek z Estonią, to Walijczycy stracili dużo sił w wymagającym spotkaniu z Finlandią. Nie wiem, czy to nam nie pomogło w Cardiff, bo gospodarze w końcówce dogrywki wyraźnie opadli z sił.
Po meczu z Walią pozwoliłeś sobie na żart, że widziałeś w sieci zdjęcie Jana Bednarka z cygarem w ustach i to cygaro bardziej mu pasowało niż piłka przy nodze. Nie jesteś w swojej opinii odosobniony. Pół Polski namawia selekcjonera, żeby na stoperze wystawił Bartosza Salamona albo Sebastiana Walukiewicza albo kogokolwiek. Byle nie Bednarka! A jednak Probierz jest uparty.
Michał był uparty jako piłkarz i jest uparty jako trener. Taki ma charakter. Ale to on bierze na siebie odpowiedzialność za wynik i ma prawo wybierać tych zawodników, których chce, mimo że pół Polski mu jakiegoś piłkarza odradza. No, ale z kolei my, jako kibice, mamy też prawo to oceniać i się z selekcjonerem nie zgadzać. Według mnie trener Probierz wyciągnie wnioski po marcowym zgrupowaniu. On lubi zaskakiwać i wcale nie wiadomo jak będzie wyglądał ten nasz blok defensywny na turnieju. Ostatnio selekcjoner ciepło wypowiadał się o Walukiewiczu na podstawie samych treningów kadry, więc kto wie?
Zresztą liczyć się będzie nie to, w jakiej formie są zawodnicy teraz, ale w jakiej będą w czerwcu. Widząc, jakie mieliśmy problemy w obronie, testowałbym inne ustawienia defensywy. Nasi rywale grupowi na Euro 2024, czyli Francuzi, przetestowali ostatnio aż 10 różnych wariantów w defensywie, bo trener Didier Deschamps chciał mieć przegląd możliwości swojej drużyny. Z tym, że taka Francja ma co sprawdzać, bo jej potencjał sportowy jest gigantyczny. My mamy - jak mówi Michał Probierz - deficyty na pozycji stoperów, ale i tak twierdzę, że nawet z tego co mamy da się zbudować silniejszy blok defensywny niż to, co widzieliśmy w barażach.
Jedziemy na Euro, a tam już w grupie czekają na nas tacy giganci jak Francja i Holandia.
A ja bym nie lekceważył Austrii, która może być czarnym koniem tej grupy.
Nie lekceważę Austrii, chcę tylko powiedzieć, że Holandia i Francja to są dla naszej drużyny Himalaje. Może nie powinniśmy się napinać tylko od razu podeprzeć się olimpijską zasadą, że jedziemy na Euro tylko po to, żeby w turnieju w ogóle wziąć udział?
Nie, nie zgadzam się twoją prowokacją. To jest futbol, walczyć zawsze warto. Holendrzy mają swoje problemy, a Francuzi przegrali kilka dni temu z Niemcami w fatalnym stylu. Cały zespół był krytykowany po tej porażce, a najbardziej dostało się Kylianowi Mpappe za to, że spacerował po boisku. Nawet po zwycięstwie 3:2 z Chile "Trójkolorowi" byli pod ciężkim ostrzałem prasy. Z tym, że trzeba wziąć pod uwagę, iż oni po pierwsze mają gigantyczny potencjał, zawsze znajdą 11 piaskarzy w wysokiej formie. A po drugie, Francuzi przed dużymi imprezami z reguły wyglądają średnio, a później przychodzi turniej i następuje wielka mobilizacja.
Trudno nam się do Francji w ogóle porównywać, ale pamiętajmy, że na Euro 2024, aż cztery drużyny wychodzą z trzecich miejsc, więc nawet jedno zwycięstwo może dać awans. Tu widzę naszą szansę. Próbujmy, bo przecież przed meczem jeszcze nikt nie przegrał.
Rozmawiał Dariusz Tuzimek
Czytaj więcej:
"W ostatnich 30 latach najsłabszy". Hajto bez hamulców o reprezentancie Polski
Zmiana już na Euro 2024? Polska tylko na nią czeka, byłoby doskonale