Kosmiczny wynik w Ekstraklasie. Takiej demolki już dawno nie było

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jagiellonia Białystok pewnie pokonała ŁKS Łódź
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jagiellonia Białystok pewnie pokonała ŁKS Łódź

To było bardzo przyjemne popołudnie dla kibiców Jagiellonii Białystok. Lider PKO Ekstraklasy potwierdził dobrą formę i bez najmniejszych problemów pokonał ostatni w tabeli ŁKS Łódź 6:0.

Nie było czego zbierać. Zwycięstwo Jagiellonii jest w pełni zasłużone i ani przez moment nie można było odnieść wrażenia, że gospodarzom cokolwiek złego może się wydarzyć. Zwłaszcza, że ŁKS Łódź od 33. minuty musiał grać w dziesiątkę, ponieważ Adrien Louveau na moment stracił kontakt z bazą i brutalnie faulował Jesusa Imaza.

Sędzia Wojciech Myć początkowo wycenił faul na żółtą kartkę, ale po interwencji VAR zmienił swoją decyzję i wysłał Francuza pod przedwczesny prysznic.

Jagiellonia była już wtedy na prowadzeniu, bo po świetnej akcji i dośrodkowaniu Bartłomieja Wdowika do siatki trafił Nene. Pod koniec pierwszej połowy łodzianie przyjęli drugi cios, a fantastycznym... centrostrzałem popisał się Dominik Marczuk. Chciał przerzucić piłkę na skrzydło, a wyszło z tego idealne uderzenie i Aleksander Bobek skapitulował po raz drugi. A w sumie musiał wyciągać futbolówkę z siatki aż sześciokrotnie.

ZOBACZ WIDEO: Szczęsny bohaterem w serii rzutów karnych. "Wybronił ten mecz"

Paradoksalnie ŁKS stracił drugiego gola, gdy grał w tym meczu najlepiej. Chwilę przed trafieniem Marczuka idealną okazję miał Bartosz Szeliga. Strzelał głową z czterech metrów i piłkę z linii bramkowej wybił Adrian Dieguez. Mogło się potoczyć zupełnie inaczej, a tak Jagiellonia podwyższyła prowadzenie i w dalszej fazie spotkania grało jej się znacznie spokojniej.

Czerwona kartka rzecz jasna wpłynęła na postawę jednej i drugiej drużyny, ale po tym zdarzeniu obraz gry za bardzo się nie zmienił. Jagiellonia i tak miała olbrzymią przewagę, ŁKS sporadycznie przekraczał linię środkową. Przy odrobinie precyzji już do przerwy rezultat mógł być znacznie bardziej okazały.

Koniec końców Jagiellonia i tak wygrała bardzo wysoko, choć nie forsowała tempa jakoś przesadnie. Goście nie byli jednak w stanie nawiązać równorzędnej walki, a po trzecim golu Jesusa Imaza (piękne prostopadłe podanie Tarasa Romanczuka) całkowicie siedli. Później był jeszcze rzut karny po zagraniu ręką Kaya Tejana i pewna egzekucja Afimico Pululu. Do tego bramki Jarosława Kubickiego i Nene, a gdyby ten drugi miał lepiej ustawiony celownik, to spokojnie mogło skończyć się nawet dwucyfrówką.

Jagiellonia po tej wygranej ma już pięć punktów przewagi nad drugim w tabeli Śląskiem Wrocław i czeka na odpowiedź rywali.

Jagiellonia Białystok - ŁKS Łódź 6:0 (2:0)
1:0 Nene 12'
2:0 Dominik Marczuk 41'
3:0 Jesus Imaz 64'
4:0 Afimico Pululu (k.) 70'
5:0 Jarosław Kubicki 77'
6:0 Nene 83'

Składy:

Jagiellonia: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik (79' Tomasz Kupisz) - Dominik Marczuk (71' Jose Naranjo), Taras Romanczuk (71' Jarosław Kubicki), Nene, Jesus Imaz, Kristoffer Hansen - Kaan Caliskaner (61' Afimico Pululu).

ŁKS: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Levent Guelen, Rahil Mammadov, Piotr Głowacki - Husein Balić (71' Jędrzej Zając), Adrien Louveau, Engjell Hoti (46' Jakub Letniowski), Dani Ramirez (83' Jan Łabędzki), Bartosz Szeliga (46' Antoni Młynarczyk) - Piotr Janczukowicz (46' Kay Tejan).

Żółte kartki: Kubicki (Jagiellonia) oraz Głowacki (ŁKS).
Czerwona kartka: Louveau 33' (ŁKS, za brutalny faul).

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).

Komentarze (12)
avatar
jacek labedzki
31.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak można w święta brutalnie zaatkować Jesusa, IMA ZAto czerwoną kartkę 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
30.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"płaczenie legi", OMFG co za combo niepiśmiennej niedojdy HAHAHAHAHAHA 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
30.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A w ogóle nie liczą się trofea sprzed roku, trzech, pięciu, dziesięciu i pięćdziesięciu, bo to było kiedyś, tylko to jedno Jadźki sprzed 14 lat nie było kiedyś, prawda Ryboła? :D 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
30.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No przecież to oczywiste, że każde trofeum z pękającej w szwach gabloty Legii było niezasłużone, bo Lech albo Jadźka powinni je wygrać, bezapelacyjnie. 
avatar
Ires
30.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie liczy się ilość, tylko jakość a z tą jakością w Warszawie bywało jak wiemy różnie ;D