Bezcenne zwycięstwo Warty. Korona w coraz większych opałach

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: radość piłkarzy Warty Poznań
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: radość piłkarzy Warty Poznań

Nie było to wielkie widowisko, ale dla Warty Poznań zwycięskie, co w sytuacji Zielonych jest bezcenne. Poznaniacy pokonali 1:0 Koronę Kielce po golu Adama Zrelaka i wpędzili swojego rywala w kłopoty.

W tym artykule dowiesz się o:

Walka o życie - tak w największym skrócie można było określić potyczkę Warty Poznań z Koroną Kielce. Przed ich bezpośrednim starciem dzielił ich zaledwie punkt różnicy na korzyść Zielonych i jedynie "oczko" przewagi nad otwierającą strefę spadkową Puszczą Niepołomice. To oznaczało, że piątkowe spotkanie urosło do niezwykle wysokiej rangi.

Pierwsze minuty były dość spokojne i żaden z zespołów nie chciał popełnić błędu. Taki jednak przytrafił się kielczanom za sprawą Marcusa Godinho. I od razu zakończył się golem. W okolicach środka boiska zawodnik gości stracił piłkę na rzecz Adama Zrelaka, a napastnik Warty ruszył do przodu i nie oddał futbolówki już nikomu. Zdecydował się na płaski strzał z okolic dwudziestego metra i trafił tuż przy słupku. Godinho nie dość, że popełnił fatalny błąd, to jeszcze okupił go kontuzją i musiał opuścić boisko.

Zieloni poczuli krew i chcieli szybko podwyższyć prowadzenie. Najbliżej tego w 18. minucie był Konrad Matuszewski. Jakub Bartkowski wrzucił piłkę z autu, ta trafiła pod nogi 22-latka, który z kilku metrów trafił jedynie w poprzeczkę.

ZOBACZ WIDEO: Jakim tatą jest "Lewy"? Zdradził, jak spędza czas z córkami

Korona w pewnym momencie się otrząsnęła i odsunęła gospodarzy od własnego pola karnego, choć sama nie potrafiła zbliżyć się do "szesnastki" rywala. Jeśli już strzelała, to za sprawą Jewgienija Szykawki. Próby Białorusina nie mogły jednak zaskoczyć Jędrzeja Grobelnego. Napastnik uderzał zbyt lekko lub niedokładnie. Najlepszą szansę miał po szybkim dwójkowym wypadzie - kiedy to wykorzystał nieporadność poznaniaków w środku boiska i z Martinem Remaclem ruszył do przodu - lecz nie najlepiej przymierzył z ostrego kąta.

W końcówce pierwszej połowy szansę po indywidualnej szarży stworzył sobie Miguel Luis, który technicznie przymierzył z siedemnastu metrów. Piłka wędrowała w okienko bramki strzeżonej przez Xaviera Dziekońskiego, ale golkiper gości zdołał wybić ją poza boisko bardzo ładną interwencją.

Po przerwie spotkanie stało na dużo niższym poziomie. Ciekawych akcji i sytuacji podbramkowych w zasadzie nie oglądaliśmy. Ambicji nikomu odmówić nie można było, co innego, jeśli chodzi o umiejętności czysto piłkarskie. Na boisku dominowała walka. Warcie pasował wynik i nie szukała na siłę kolejnego gola, a Korona zwyczajnie nie potrafiła tego zrobić. Mało tego, w 81. minucie Piotr Malarczyk musiał opuścić boisko z powodu urazu, a Kamil Kuzera wcześniej wykorzystał limit zmian. Złocisto-krwiści dogrywali więc ten mecz w osłabieniu.

Ostatecznie Warta zwyciężyła 1:0 i odniosła bezcenne zwycięstwo, powiększając swoją przewagę nad strefą spadkową do pięciu punktów. Korona w przypadku wygranej Puszczy znajdzie się pod kreską.

Warta Poznań - Korona Kielce 1:0 (1:0)
1:0 - Adam Zrelak 10'

Składy:
Warta Poznań:

Jędrzej Grobelny - Dimitrios Stavropoulos, Dawid Szymonowicz, Bogdan Tiru - Jakub Bartkowski, Mateusz Kupczak, Niilo Maenpaa (68' Maciej Żurawski), Konrad Matuszewski (83' Filip Borowski) - Mohadem Mezghrani (83' Tomas Prikryl), Miguel Luis (68' Kajetan Szmyt) - Adam Zrelak (73' Marton Eppel).

Korona Kielce: Xavier Dziekoński - Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Marcel Pięczek, Marius Briceag - Dalibor Takac (73' Adrian Dalmau) - Marcus Godinho (15' Fredrik Krogstad), Dawid Błanik (56' Danny Trejo), Martin Remacle, Jakub Konstantyn (56' Mariusz Fornalczyk) - Jewgienij Szykawka (73' Petteri Forsell).
Sędzia:

Tomasz Musiał (Kraków).

--> Ruch Chorzów dochodzi do ściany
--> Legia Warszawa już się zbroi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty