Na nieszczęście dla kibiców Ruchu Chorzów wszystko wskazuje na to, że ich drużyna w tym sezonie pożegna się z Ekstraklasą. Nawet mimo tego, że w ostatnich tygodniach gracze tego klubu wyglądają lepiej niż jesienią 2023 roku, to i tak nie daje to zbyt wielu punktów.
Ich największą zmorą są błędy indywidualne poszczególnych członków linii defensywnej. Tym razem nie popisał się Dante Stipica, którego fatalna pomyłka w ostatecznym rozrachunku poskutkowała bramką dla drużyny Widzewa Łódź.
Stało się to w prawdopodobnie najgorszym momencie dla "Niebieskich", bo ci ledwo zdołali wyjść z szatni z zamiarem odrabiania jednobramkowej straty, a już w 48. minucie stracili drugiego gola po takim błędzie bramkarza. Jordi Sanchez po prostu musiał to wykorzystać.
ZOBACZ WIDEO: To będzie robił Neymar po zakończeniu kariery? Ależ forma
To mocno utrudniło sytuację chorzowskiej ekipy, która najpierw straciła gola na samym początku pierwszej połowy, a potem powtórzyła ten scenariusz tuż po przerwie. Jednak gracze Ruchu nie poddali się i próbowali odrabiać straty.
W końcówce nawet złapali kontakt, ale cios na wagę zwycięstwa zadał Bartłomiej Pawłowski, który z rzutu karnego trafił na 3:1. I nawet drugi gol Miłosza Kozaka na nic się nie zdał, bo ostatecznie Widzew wygrał 3:2.
Czytaj też:
Blisko raju, blisko piekła
Świetny start Piasta. Pogoń była w szoku