Gospodarzem prestiżowego meczu będzie lider z Madrytu. Real ma aż osiem punktów przewagi nad wiceliderem z Barcelony, a po El Clasico obu klubom pozostanie do rozegrania po sześć spotkań w La Lidze. Jeżeli przewaga Królewskich wzrośnie w niedzielę do 11 punktów, będzie można odliczać dni do odzyskania przez nich mistrzostwa Hiszpanii. Jeżeli z kolei FC Barcelona podbije Santiago Bernabeu, jeszcze może zrobić się ciekawie. Zaliczka pięciu punktów jeszcze nie zapewni Realowi bezpieczeństwa.
O kolejności w La Lidze, w przypadku takiej samej liczby punktów, decyduje bilans meczów bezpośrednich. Pierwsze El Clasico w sezonie zakończyło się zwycięstwem 2:1 Realu Madryt. Bohaterem był Jude Bellingham. Choć Duma Katalonii objęła wcześnie prowadzenie dzięki strzałowi Ilkaya Gundogana, to dwa gole Anglika pozwoliły cieszyć się Królewskim z pokonania wroga. Decydująca bramka padła w doliczonym czasie. W ten sposób Real zadał FC Barcelonie bolesny cios przed jej kibicami.
Kluby spotkały się następnie w styczniu w Arabii Saudyjskiej i rozegrały finał Superpucharu Hiszpanii. Real ponownie był lepszy od podopiecznych Xaviego, a jego wygrana 4:1 była jeszcze bardziej okazała. Tym razem w zespole Carlo Ancelottego bohaterem był Vinicius Junior. Brazylijczyk strzelił hat-tricka, a czwartego gola dołożył Rodrygo Goes. Trafienie Roberta Lewandowskiego nic nie dało obrońcom trofeum.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Tym samym najmocniejsze kluby La Ligi spotkają się po raz trzeci w sezonie. Humory dopisują tylko gospodarzom El Clasico i nie chodzi wyłącznie o sytuację w tabeli. Real awansował w tym tygodniu do półfinału Ligi Mistrzów. W towarzystwie Paris Saint-Germain, Bayernu Monachium oraz Borussii Dortmund wyrósł nawet na faworyta europejskiego pucharu. Real przetrwał w twierdzy Manchesteru City i wyeliminował zeszłorocznego triumfatora Ligi Mistrzów w serii rzutów karnych. Przypomniał, że nie warto go skreślać nawet w trudnych okolicznościach.
FC Barcelona opuściła Ligę Mistrzów. W przeciwieństwie do Realu była w teoretycznie wygodnej sytuacji przed ćwierćfinałowym rewanżem. Grała u siebie, przystąpiła do niego z zaliczką 3:2. Skończyło się jednak głośną porażką 1:4 z Paris Saint-Germain. Drużyna z Katalonii nawet prowadziła w tym meczu, ale rozsypała się po czerwonej kartce dla Ronalda Araujo. Po spektakularnym niepowodzeniu rozpoczął się burzliwy czas rozliczeń. Szansa na jakiekolwiek trofeum jest bowiem minimalna.
- Musimy wymienić chip i myśleć, że złość, frustracja i niemoc z ostatniego meczu zmienią się w coś dobrego dla nas. Trzeba przeistoczyć tę złość w bardzo dobry futbol i bycie lepszym od rywala - mówi trener Xavi na konferencji prasowej. - Gramy o tytuł, a raczej o sporą część tytułu. W przypadku braku zwycięstwa będzie bardzo trudno, a już tym bardziej w razie porażki - dodaje Xavi, który nie chciał rozmawiać z dziennikarzami o jego przyszłości.
Przed Robertem Lewandowskim kolejny występ w jednym z budzących największe zainteresowanie meczów na świecie. Za nim sześć oficjalnych pojedynków, w barwach FC Barcelony, przeciwko Królewskim. Jedno opuścił z powodu kontuzji, były też potyczki towarzyskie. Trafiał do bramki Królewskich w Superpucharze Hiszpanii, ale nie w spotkaniach ligowych. W sezonie La Ligi Robert Lewandowski zdobył jak dotąd 13 goli, a to o trzy mniej niż lider przeciwnika Jude Bellingham. Także w tej rywalizacji może jeszcze wydarzyć się coś ciekawego, ale to zależy już od skuteczności Polaka.
Mecz Real Madryt - FC Barcelona w niedzielę o godz. 21. Transmisja w Eleven Sports, dostępnym na platformie Pilot WP. Relacja Na żywo w portalu WP SportoweFakty.
Real Madryt - FC Barcelona / nd. 21.04.2024 godz. 21:00
Tabela La Ligi:
Czytaj także: Fani stracili wiarę w zespół? Cios dla FC Barcelony przed El Clasico
Czytaj także: Przekroczono granicę. Piłkarz FC Barcelony dostaje pogróżki