Przed tygodniem było 1:1 z Rakowem Częstochowa, teraz 0:0 ze Śląskiem Wrocław w obecności ponad 25 tys. kibiców. Legia Warszawa biła głową w mur i nie była w stanie strzelić zwycięskiego gola. Trudno więc dziwić się publiczności, że po końcowym gwizdku pożegnała zawodników potężną porcją gwizdów.
Trener Goncalo Feio postanowił jednak zaskoczyć na konferencji prasowej. Jemu akurat podobała się gra Legii.
- Mecz toczył się pod naszą pełną kontrolą. Gdybyśmy wykorzystali chociaż jedną sytuację, to bylibyśmy teraz w zupełnie innych humorach. W piłce najważniejszy jest jednak wynik i rozczarowanie nas wszystkich jest zrozumiałe. Musimy oddzielić grę od wyniku. Prawda jest taka, że Śląsk nie mógł nam dziś nic zrobić. Ustawili się pod kontratak, a nie mogli żadnego wyprowadzić - mówił Freio.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski
- Długimi fragmentami graliśmy tak, jak chciałby tego każdy kibic. Była intensywność, poświęcenie, pressing, ciężka praca, pojedynki. Uważam, że będąc tyle czasu w ostatniej tercji boiska, mogliśmy częściej wchodzić w pole karne i więcej wykreować, to jest oczywiste, ale stworzyliśmy wystarczającą liczbę sytuacji, żeby zdobyć bramkę. Nie strzeliliśmy? Taki jest futbol - komentował Portugalczyk.
Po końcowym gwizdku piłkarze Legii nie za bardzo chcieli podejść pod "Żyletę", by podziękować kibicom za doping. Trener Feio jednak kazał im to zrobić. Oczywiście zawodnicy nie mogli liczyć na brawa.
- To jest bycie liderem. Jeśli będziemy wygrywać mecze i zdobywać tytuły, bo będziemy to robić, to ja będę stał z tyłu. Z przodu pójdą piłkarze, sztab, a ja będę z tyłu, nie będzie mnie widać. Bycie liderem oznacza, że trzeba pokazać twarz, kiedy jest gorzej. Gdy będą w nas strzelać, ja będę z przodu. Wiem, jak ta drużyna pracuje, ile poświęca, żeby wygrać mecz - powiedział trener Feio.
CZYTAJ TAKŻE:
W Cracovii nikt nie panikuje. W Puszczy spokój
Zasłabł na murawie. Piłkarz ŁKS-u Łódź przemówił