Reprezentacja Polski ma za sobą średnio udane eliminacje Euro 2024. Cudem udało się doczłapać do baraży, które zakończyły się szczęśliwie i po pokonaniu Estonii 5:0, a w finale Walii po konkursie rzutów karnych można było zacząć przygotowania do występu w turnieju finałowym.
Tam jednak nie będzie łatwo, bo Polska trafiła do dość wymagającej grupy z Francją, Holandią oraz Austrią. Mówiąc w skrócie: biało-czerwoni nie są faworytem do zajęcia pierwszego, drugiego, ani pewnie też trzeciego miejsca.
- Mam obawy. Nie można myśleć wyłącznie pozytywnie i mówić, że będzie tylko lepiej, bo trzeba wziąć pod uwagę to, co działo się do tej pory. Bywały momenty, w których wydawało się, że coś drgnęło i zrobiliśmy krok w przód, po czym w kolejnym spotkaniu wracaliśmy do punktu wyjścia. Nie powiem nic odkrywczego, jeśli stwierdzę, że kluczowy będzie pierwszy mecz z Holandią. Stwierdziłbym nawet, że łatwiej będzie pokonać właśnie Holandię niż Austrię, chociaż oba zadania są bardzo wymagające - powiedział Andrzej Juskowiak w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć
Juskowiak zagrał w biało-czerwonej koszulce 39-krotnie, jednak nie było mu dane wystąpić na żadnej wielkiej imprezie, czyli mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata.
Na zbliżającym się Euro 2024 Polska nie będzie faworytem i paradoksalnie to może być sprzymierzeńcem tej drużyny.
- To powinno pomóc, bo pompowanie balonika nigdy nam nie sprzyjało. Musimy patrzeć realnie na to, z kim zagramy, ale nie możemy prowadzić narracji, w której na pewno przegramy z Holandią i Francją, ale powinniśmy wygrać z Austrią, bo ten przeciwnik nie ma w składzie aż takich gwiazd. Spójrzmy, jak wyrównane są dzisiaj mecze. W żadnym nie można przekreślać naszych szans i tak samo nie mamy prawa dopisywać sobie trzech punktów przed żadnym spotkaniem. Przy klasie tych przeciwników może zdarzyć się również tak, że rozegramy najlepszy turniej od dawna, a wrócimy do domu po trzech meczach - powiedział Juskowiak.
Jednocześnie dodał, że chciałby zobaczyć bardziej odważną grę biało-czerwonych, więcej polotu, a nie tylko defensywę i grę z kontrataku.
- Może zdarzyć się tak, że klasowi rywale nas stłamszą i nie dadzą innej możliwości niż głęboka obrona. Nie chciałbym jednak, żeby głównym założeniem reprezentacji było oddanie piłki przeciwnikom i skupienie się na defensywie. To byłoby przykre i słabe oraz oznaczałoby, że po dwóch latach nic się nie zmieniło. Chyba nikt z nas nie chciałby ponownie usłyszeć zagranicznych komentarzy o tym, że gramy ultradefensywnie. Przesadnie defensywna taktyka zabija morale zawodników - przyznał Juskowiak.
CZYTAJ TAKŻE:
Polak szaleje w Europie. Co na to Probierz?
Co ze zdrowiem Pawła Dawidowicza? Trener Hellasu przekazał najnowsze informacje