FC Barcelona w poniedziałkowy wieczór zmierzyła się u siebie z Valencią CF w ramach 33. kolejki La Ligi. Gospodarze z pewnością chcieli się odkuć po porażce 2:3 w hitowym starciu z Real Madryt. Trzeba przyznać, że Katalończycy wzorowo wykonali zadanie, głównie za sprawą Roberta Lewandowskiego.
Pierwsza połowa nie zakończyła się co prawda po myśli zawodników Xaviego, którzy przegrywali 1:2. W drugiej części włączyli oni jednak wyższy bieg i odmienili losy meczu. Wszystko za sprawą trzech trafień reprezentanta Polski.
Lewandowski pierwszą bramkę strzelił już w 49. minucie, doprowadzając do remisu. Zwycięstwo zapewnił z kolei w ostatnich fragmentach. Najpierw trafił w 82. minucie, a w doliczonym czasie popisał się świetnym trafieniem z rzutu wolnego. Po tym strzale na trybunach i w całym zespole wybuchła radość z triumfu 4:2.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć
Polak skompletował tym samym pierwszego hat-tricka w barwach Barcelony w rozgrywkach ligowych. Okazuje się, że show skradł jeszcze przed wejściem na murawę. Lewandowski na swoim instastories zamieścił zdjęcie z momentu, w którym pojawił się na stadionie. Uwagę po raz kolejny przykuł jeden z elementów stroju zawodnika.
Na pierwszy rzut oka można było ocenić, że 35-latek niczym się nie wyróżnia. Szara bluza, czarne spodnie z prostą nogawką i białe buty. Pierwszy z wymienionych elementów nie był taki zwyczajny. Na bluzie można było dostrzec nazwę amerykańskiej marki odzieżowej Supreme. Okazuje się, że jej cena wynosi aż 840 euro, czyli ponad 3,6 tys. złotych. Jej wartość jest więc większa niż najniższa krajowa w Polsce (3,2 tys. złotych).
Barcelona na pięć kolejek przed końcem sezonu jest wiceliderem ligowej tabeli z dorobkiem 73 punktów. Liderem jest Real Madryt (84 pkt), a podium uzupełnia Girona FC, która ma jedynie 2 punkty straty do Dumy Katalonii.
Zobacz także:
Nie mogło być inaczej. Lewandowski wyróżniony zaraz po meczu
Jaśniej się nie da. Tak trener Barcy nazwał "Lewego" po meczu